Wojna na Ukrainie. Jesteśmy na granicy. „Po ukraińskiej stronie jest piekło”

Wojna na Ukrainie. Jesteśmy na granicy. „Po ukraińskiej stronie jest piekło”

Rodzina, która uciekła z Łucka
Rodzina, która uciekła z Łucka Źródło: WPROST.pl / Piotr Barejka
Ukraińcy godzinami czekają, aby dostać się do Polski. Na miejscu wyczekują na nich bliscy. Ci, którzy uciekają w nieznane, mogą liczyć na wsparcie polskiego rządu. Okazuje się jednak, że część Ukraińców wraca do kraju.

Od czwartku 24 lutego Ukraina jest w stanie wojny z Rosją. Kiedy tylko padły pierwsze strzały, a budynki zatrzęsły się od wybuchów, wielu Ukraińców wsiadło w samochody i ruszyło w kierunku granicy z Polską. Na przejściu w Dorohusku jest nasz reporter Piotr Barejka.

Wojna na Ukrainie. Ludzie próbują przekraczać granicę pieszo

– Ludzie czekają tutaj na swoich krewnych albo znajomych, którzy utknęli po drugiej stronie granicy w kilkunastokilometrowym korku – relacjonuje nasz reporter. Przejście graniczne w Dorohusku można przekroczyć wyłącznie samochodem. Co jakiś czas pojawiają się tam również autobusy.

Na jednej z okolicznych stacji paliw naszemu reporterowi udało się porozmawiać z Polką, która rusza na przejście do Medyki, gdzie jej mąż czeka w kilkunastokilometrowym kroku przed granicą z Polską. – On chce przekroczyć granicę w Medyce, gdzie czas oczekiwania jest jeszcze dłuższy. Z tego co opowiadała, prawdopodobnie jemu uda się przekroczyć granicę dopiero jutro nad ranem – przekazał nam Piotr Barejka. Dodał również, że w Medyce granicę można przekraczać również pieszo. – Mąż Polki, z którą rozmawiałem myśli o tym, żeby zostawić samochód, którym dojechał w okolice granicy i przekroczyć granicę pieszo – powiedział reporter.

Korki na granicy są bardzo duże. Z relacji jednego z Ukraińców przy granicy wiemy, że jego znajoma w korku stoi już od godziny 1 w nocy. Do godziny 11 nie udało jej się dostać do Polski.

Relacja z granicy. „Po Ukraińskiej stronie jest piekło”

Zatory po stronie ukraińskiej są ogromne, ale podróż w drugą stronę również nie należy do łatwych. Próbę przekroczenia punktu granicznego Dołhobyczów-Uhrynów opisała Ukrainka, która wraz z mężem planuje dostać się na Ukrainę, zabrać stamtąd swoich najbliższych, po czym wspólnie chcą wrócić do Polski. W kolejce stoją od czwartkowego popołudnia.

– Ludzie już ponad dobę czekają po tej stronie bez jedzenia i picia. Jest wąsko i ciasno, dlatego nie da się wyjechać z kolejki – relacjonowała.

Kolejki na przejściu granicznym Dołhobyczów-Uhrynów

– Po ukraińskiej stronie jest piekło. Ludzie nie wiedzą co robić. Idą pieszo z walizkami, ale przejście jest tylko samochodowe. Robią wszystko, żeby nie stać w miejscu – dodała. Z jej relacji wynika również, że straż graniczna kontroluje ok. 20 samochodów na godzinę, a po ukraińskiej stronie stale ich przybywa.

Kolejki na przejściu granicznym Dołhobyczów-Uhrynów


Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport