Wojna na Ukrainie trwa siódmy dzień. Do intensywnych działań wojennych dochodzi m.in. w Kijowie, Charkowie i Mariupolu. Strzały miały padać również w Odessie. W najbliższych godzinach może dojść do ataku na największą elektrownię jądrową w Europie.
Obojętni na te wszystkie działania Rosji nie są Polacy. Oprócz wsparcia humanitarnego coraz więcej osób zaczyna pytać o możliwość wstąpienia w szeregi armii ukraińskiej. To jednak nie jest takie proste.
Wojna Rosja – Ukraina. „Jak Ukraina padnie, to następni w kolejce jesteśmy my”
W środę 2 marca o sytuacji na Ukrainie, a także zainteresowaniu Polaków ukraińskim legionem cudzoziemskim mówił w TOK FM ambasador Polski w Kijowie Bartosz Cichocki. – Trzeba bronić Ukrainy, bo jak Ukraina padnie, to następni w kolejce jesteśmy my. Najwięcej telefonów, jakie otrzymujemy, to od Polaków z Polski, którzy chcą dołączyć do walki – mówił ambasador.
Poinformował również, że wszystkie osoby zainteresowane walką na Ukrainie odsyłane są do komunikatów Ministerstwa Obrony Narodowej i MON. Wynika to z faktu, iż kwestia zaciągnięcia się do zagranicznego wojska jest w Polsce ściśle regulowana. Byli żołnierze, żeby walczyć, potrzebują zgodny MON, a cywile aprobaty MSWiA.
Wojna na Ukrainie. Ilu Polaków przebywa w Kijowie?
Cichocki poinformował również, że w Kijowie przebywa obecnie od kilkunastu do kilkudziesięciu Polaków. Przyznał, że polska placówka dyplomatyczna jest obecnie miejscem, gdzie Polacy i nie tylko szukają obecnie informacji na temat pomocy. – Ci, którzy się kontaktują, szukają sposobu wydostania się do Polski. Dzwonią też nasi obywatele i wskazują swoich bliskich, których chcieliby wydostać. Najtrudniej jest w przypadku osób, które nie mają własnego transportu. Nie ma teraz możliwości zorganizowania autobusu, czy innego transportu prywatnego – zaznaczył dyplomata.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport