Tłumy warszawiaków i Ukraińców wyszły w niedzielę na ulice stolicy. W samo południu pod Pałacem Kultury i Nauki na Placu Defilad powiewały żółto-niebieskie flagi. Do zgromadzonych osób zwrócił się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, a także Anna Przedpełska-Trzeciakowska, sanitariuszka podczas powstania warszawskiego.
Warszawa protestuje dla Ukrainy. „Putin tego nie docenił”
– Olbrzymie podziękowania dla warszawianek i warszawiaków i całej Polski. Za serce i solidarność. To dzięki wam dzisiaj Polska pomaga i Polska jest gotowa pomagać jeszcze przez długie tygodnie, miesiące, a kiedy będzie trzeba przez długie lata – mówił do zgromadzonych Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy podkreślił, że jest w stałym kontakcie z władzami Kijowa i Lwowa. Podkreślił, że Warszawie „urwał się kontakt” z władzami Charkowa.
Trzaskowski w wystąpieniu podkreślił, że Putin nie docenił Europy, która zjednoczyła się w pomocy Ukrainie i nałożyła bardzo surowe sankcje na Rosję. – Ta olbrzymia presja na rządy, na korporacje, żeby pomagały, żeby wycofywały się z Rosji. To wszystko również jest nasz wkład i wasz wkład w tę walkę, która jest walką nie tylko za niepodległość Ukrainy, ale za nasze bezpieczeństwo – mówił.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Burza po słowach Trzaskowskiego. Poszło o uchodźców
Warszawa solidarna z Ukrainą. „Pamięć tego, że się zrobiło świństwo zostaje bardzo długo”
Na Placu Defilad głos zabrała również Anna Przedpełska-Trzeciakowska. Sanitariuszka powstania warszawskiego przypomniała historię, kiedy to wraz z kolegami walczącymi podczas powstania czekała na zrzut broni i amunicji, do którego ostatecznie nie doszło. – Mieliśmy sojuszników, którzy nam od początku obiecywali pomoc. To było w słowach. Ja w 44 roku we wrześniu, tu bardzo niedaleko na placu Napoleona czekałam z kolegami na zrzut. Potrzebowaliśmy broni, broni i amunicji. Czekaliśmy na ten warkot samolotu, który miał się zbliżać, bo wiadomo było, że zrzut będzie, ale zrzutu nie było – wspomniała Przedpełska-Trzeciakowska.
– To jest moje doświadczenie strasznego zawodu, rozczarowania i rozpaczy, które przypuszczam, przeżywają ci Ukraińcy. My do tego nie możemy dopuścić. My jesteśmy z nimi, dlatego że to oni zostali napadnięci przez barbarzyńców, tak jak myśmy byli napadnięci przez cywilizowanych barbarzyńców – podkreślała sanitariuszka.
Na koniec swojego wystąpienia podkreśliła, że Europie nie wolno zostawić Ukrainy w potrzebie. – Pamiętajmy o jednym, że zostaje pamięć. Jeśli się nie pomoże w chwili, kiedy ta pomoc była niezbędna. I że pamięć tego, że się zrobiło świństwo, zostaje bardzo długo. I tego sobie nie życzmy. Bądźmy lojalni, bądźmy solidarni i niech żyje Ukraina – podkreśliła Anna Przedpełska-Trzeciakowska.
Czytaj też:
Prezydent Ukrainy wezwał do wyjścia na ulice. Tłumy ruszyły naprzeciw okupantom
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport