Minister wpadł na ten pomysł, gdy dowiedział się, że kolejna z jego pracownic jest w ciąży. - Te kobiety znają się na swojej pracy. Szkoda, kiedy znikają z resortu na dłużej - tłumaczy gazecie Wiechecki.
Dlatego właśnie postanowił otworzyć żłobko-przedszkole. - To będzie kilka łóżeczek, lampek, stolików, zabawki - mówi minister. Urządzenie pokoju dla dzieci będzie kosztować maksymalnie 10 tysięcy zł. Na opiekunkę składać się mają co miesiąc pracownice.
Rita Tomaszewska, szefowa sekretariatu ministra Wiecheckiego, która jest w ciąży, przyznaje, że chętnie skorzysta z resortowego przedszkola. - Szybciej wrócę do pracy. Będę mogła dłużej karmić, bo do pokoju obok będę miała bliżej niż do domu na Ursynowie - wylicza korzyści Tomaszewska.
pap, ss