10 marca przypadała 143. tzw. miesięcznica smoleńska. W kościele seminaryjnym w Warszawie odprawiono mszę w intencji Lecha Kaczyńskiego, jego żony Marii oraz pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. Na placu Piłsudskiego pojawiła się delegacja polityków PiS, którzy złożyli kwiaty pod Pomnikiem Smoleńskim.
W tym samym czasie happening zorganizowali przedstawiciele Lotnej Brygady Opozycji. Członkowie organizacji byli ubrani w czarne kurtki i białe maski. Jak podaje TVN Warszawa, w pewnej chwili doszło do incydentu. Poseł PiS Bartłomiej Wróblewski został otoczony przez członków LBO, którzy wskazywali na niego palcem i wykrzykiwali agent Putina.
Na nagraniu, które trafiło do sieci widać, że polityk zbliżył się do jednej z osób i próbował zdjąć jej maskę. Doszło do szarpaniny. Konieczna była interwencja policji. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak potwierdził, że funkcjonariusze rozdzielali uczestników sporu. – Do chwili obecnej nie wpłynęło do nas żadne zawiadomienie w tej sprawie – zastrzegł.
Warszawa. Co się stało podczas miesięcznicy smoleńskiej?
Według Lotnej Brygady Opozycji poseł zaatakował jedną z uczestniczek happeningu. – Rozpoczęła się słowna utarczka, poseł twierdził, że obrażamy pamięć poległych, i chyba nie wytrzymał. Rzucił się w stronę jednej z kobiet z LBO i próbował ściągnąć jej maskę – tłumaczył Gazecie Stołecznej Arkadiusz Szczurek z LBO.
„Nie było żadnego »ataku«, chciałem natomiast poznać tożsamość osoby ubliżającej, nie tylko mi. W dniu wspomnienia tragedii smoleńskiej grupa osób skryta za maskami profanowała krzyż, znieważała pamięć ofiar katastrofy, prezydenta, marszałków, premierów. Byłem sam, ich wielu” – skomentował całe zajście Bartłomiej Wróblewski.
twitterCzytaj też:
Miesięcznica smoleńska. Macierewicz: Kaczyński za działania przeciw Rosji zapłacił życiem