Od trzech tygodni trwa w Polsce pomocowy zryw. Setki tysięcy Polaków otworzyły swoje domy i serca dla ludzi uciekających przed wojną. Tyle samo trwa w wolontariacie na rzecz uchodźców przy przejściach granicznych w ośrodkach recepcyjnych, na dworcach.
Powstaje pytanie, czy od każdego możemy oczekiwać takiego pomocowego bohaterstwa? Czy wszyscy jesteśmy bohaterami i wystarczy gen altruisty w sobie odnaleźć? A może są ludzie, którzy nie powinni angażować się w tak długofalowe akcje pomocowe, bo np. nie są na to gotowi? O trudnej sztuce pomagania w pierwszym odcinku podcastu „Wprost przeciwnie” jego gospodyni, Paulina Socha-Jakubowska, rozmawiała z Ewą Woydyłło-Osiatyńską.
– Czy wszyscy muszą wziąć udział w zrywie? Nie, absolutnie nie. Zryw jest piękną formą szaleństwa ratunkowego. Mamy rzeczywiście powód, okazję do tego, ale chciałabym przypomnieć, że ten zryw trwa nie od 24 lutego, ten zryw zaczął się miesiące temu, kiedy dzieciarnia, dosłownie 16-, 18-latki pędziły na granicę, też wschodnią, i walczyły o to, by pomagać. Jest mi potwornie wstyd, że tamtej pomocy nie pozwolono udzielać, że się każe za nią, że zabiera się śpiwory, które człowiek przywozi, by ich użyczyć błąkającym się, przedzierającym się przez białoruską granicę, też uchodźcom – mówiła ekspertka.
Jak dodała, za tym, co się dzieje na naszych oczach, w czym bierzemy udział, kryją się nie tylko ludzkie serca, gorące dusze, pełne współczucia wyobraźnie, ale za tym kryje się polityka. – Na pytanie, dlaczego teraz trwa taki zryw, odpowiedziałabym, że ktoś teraz zbija na tym kapitał. To najbardziej bolesny aspekt tego, co się zdarzyło – podkreślała Ewa Woydyłło-Osiatyńska.
– Cudownie, że wyciągamy ramiona, otwieramy portfele, że szukamy pomocy we własnych domach, rodzinach, że organizujemy się w sposób nieprawdopodobny. To są piękne rzeczy, ale cieniem na nich kładzie się to, jak się zachowuje władza, która kompletnie w tym nie uczestniczy – dodała.
W opinii terapeutki, „jeżeli ktoś myśli, nie tylko czuje, ale myśli, nie może być zachwycony tym, co się dzieje”.
– W tym sensie mamy schizofrenię, mamy piękną postawę ludzi. Polacy są piękni, choć można ich zepsuć, pokazując w swojej telewizji inne obrazki, szczując na Owsiaka, który nauczył ludzi w Polsce pomagania. Nie mam żadnych wątpliwości, że ten zryw dzieci szkolnych to pochodna tych kilkudziesięciu lat działania WOŚP – stwierdziła.
Czytaj też:
Wolontariusze narażeni na PTSD. Pomagasz uchodźcom? Zwróć uwagę na te objawy
Zdaniem Woydyłło-Osiatyńskiej, władza się podłącza, a powinna być motorem, ostoją pomocy. – Każdy, kto użycza mieszkanie powinien być natychmiast zwolniony z czynszu. Wtedy powiemy „Polacy”, a tak mówimy „biedni ludzie, którzy mają serce”.
Podcasty „Wprost” powstają we współpracy ze Studio Plac.I niestety nie mając tego dobrego zaplecza w postaci instytucjonalnej odpowiedzialności za cywilny zryw, wypalimy się. Nie chodzi jednak o to, byśmy wszyscy mieli poczucie winy – uspokajała.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.