Strajku nie było w czterech województwach: w kujawsko-pomorskim, lubuskim, łódzkim i lubelskim, gdzie jednak lekarze z niektórych placówek wzięli w poniedziałek urlopy na żądanie. W pozostałych województwach protesty odbywają się z różnym nasileniem.
W niektórych regionach uruchomiono infolinie, pod którymi można zasięgnąć informacji, które placówki strajkują. Taka sytuacja jest np. na Śląsku i w Świętokrzyskiem, a także w niektórych miastach, np. Rzeszowie.
W Warszawie strajkuje szpital przy ul. Banacha, szpital przy ul. Barskiej, Stępińskiej, Nowowiejskiej. Wszędzie tam lekarze pracują w systemie dyżurowym. Rzecznik wojewody mazowieckiego powiedział PAP, że sytuacja w regionie jest monitorowana, ale na razie nie uruchomiono infolinii. Nie wykluczył jej uruchomienia w niedalekiej przyszłości.
W Podlaskiem na 18 szpitali do strajku włączyły się trzy wojewódzkie: w Białymstoku, Łomży i Suwałkach. W Białymstoku, w większości przyszpitalnych poradni nie było w poniedziałek ani jednego lekarza. Pracowały jedynie poradnia chirurgiczna, kobieca i poradnie dziecięce. Pacjenci, z których większość była poinformowana o strajku, dzwonili wcześniej i pytali, czy wizyty odbędą się, część pacjentów nie przyszła na wyznaczone terminy.
W poradniach nie wyznaczano kolejnych wizyt kontrolnych pacjentom, bo nie wiadomo kiedy strajk się kończy. Szpital miał w poniedziałek ostry dyżur, dlatego pracował normalnie szpitalny oddział ratunkowy i izby przyjęć. Urlopy wzięło około 20-30 proc. lekarzy.
W szpitalu im. Jana Pawła II w Zamościu i w Biłgoraju lekarze wzięli jednodniowe urlopy na żądanie. W tych dwu placówkach na oddziałach pełnione są dyżury, nie pracują poradnie przyszpitalne. Wszystkie inne szpitale pracują normalnie, bo strajku nie można było zorganizować z powodów proceduralnych. W Łódzkiem również nie ma strajku, ale przygotowania do włączenia się do protestu trwają.
Według informacji wojewody na Warmii i Mazurach z 36 szpitali strajkuje 6. Są to: Szpital wojewódzki w Elblągu, szpital psychiatryczny w Węgorzewie, szpitale powiatowe w Działdowie, Mrągowie i Piszu oraz szpital gruźlicy i chorób płuc w Olsztynie. Strajkują tylko lekarze zatrudnieni na etatach.
Na Podkarpaciu do bezterminowego strajku przystąpili lekarze w 22 publicznych szpitalach spośród 27, oraz w przyszpitalnych poradniach specjalistycznych. Przewodniczący OZLL na Podkarpaciu Zdzisław Szramik ocenia, że w akcji bierze udział około 2,5 tys. lekarzy.
W rzeszowskim NFZ powołano centrum monitorujące sytuację. Taki zespół monitorujący działa również w największym szpitalu w regionie Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie. Według dyrektora szpitala Janusza Solarza, w kierowanej przez niego placówce strajkuje ok. 120 lekarzy, normalnie pracuje natomiast prawie 50 lekarzy kontraktowych. Lekarze są w szpitalach, choć nie pracują. Od wtorku mają nie przyjść do pracy.
W Szczecinie do strajkującego jako jedyny do tej pory w regionie szpitala klinicznego przy Unii Lubelskiej, dołączył kolejny szpital w Szczecinie Zdrojach. Lekarze, głównie z oddziału ginekologii, wzięli urlopy na żądanie. Na znak protestu oflagował się szpital wojewódzki w Szczecinie przy ulicy Arkońskiej, a w niektórych poradniach specjalistycznych działających na terenie tej placówki konsultacje, po uzgodnieniu z pacjentami, są przekładane na późniejsze terminy.
W Małopolsce do strajku przystąpiło 21 szpitali, tj. blisko połowa istniejących. Wśród strajkujących znajdują się największe w Krakowie szpitale: uniwersyteckie, wojewódzkie i miejskie. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu pracują tylko poradnie hematologii i onkologii dziecięcej oraz szpitalny oddział ratunkowy, w którym udzielana jest pomoc w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia. Do szpitala w poniedziałek zgłosiły się tylko nieliczne osoby. Również w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim większość poradni nie pracuje, ale działają poradnie onkologiczna, kardiologiczna i hemodynamiki.
Z informacji uzyskanych w Małopolskim Urzędzie Marszałkowskim wynika, iż do strajku nie przystąpił np. personel Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego im. Ludwika w Krakowie. Nie strajkuje także Małopolskie Centrum Rehabilitacji Dzieci "Solidarność" w Radziszowie. Lekarze tarnowskiego szpitala, zatrudnieni na kontraktach, wzięli w poniedziałek urlop.
Według danych zebranych przez służby wojewody śląskiego w strajku w regionie bierze udział 39 szpitali i trzy ZOZ-y. OZLL podaje, że 50. W dziewięciu placówkach lekarze wzięli urlopy na żądanie. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku pracuje tak, jak podczas ostrego dyżuru, ale oddział i poradnia onkologiczna - normalnie. Nie strajkuje Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu, bo tamtejsi lekarze są zatrudnieni na kontraktach.
Szpital wojewódzki w Bielsku-Białej funkcjonuje w systemie absencyjno-dyżurowym. Lekarze odwołali zaplanowane wizyty w przyszpitalnych poradniach. Oddziały szpitalne nie przyjmują nowych chorych. Wstrzymane są także zapowiedziane operacje. Czynne są jedynie poradnie dla dzieci: diabetologiczna i laryngologii. Bez zmian działa zespół reanimacyjny karetki "R".
Nie strajkują natomiast lekarze z bielskiego szpitala pediatrycznego. W Wojewódzkim Centrum Pediatrii "Kubalonka" w Istebnej wstrzymano przyjęcia. Placówka przystąpi do strajku prawdopodobnie w czwartek.
W Wadowicach pacjenci nie mają większych problemów z dostępem do świadczeń medycznych. W szpitalu imienia Jana Pawła II trwa protest. Urlopy na żądanie wzięli lekarze na etatach. Pracują natomiast lekarze kontraktowi. Czynne są przychodnie, które niemal w całości są sprywatyzowane. W publicznej przychodni rejonowej lekarze zatrudnieni są na kontraktach.
Według Świętokrzyskiego Centrum Monitorowania Ochrony Zdrowia do strajku przystąpili lekarze z 15 szpitali na 24 lecznice w regionie. Nie strajkuje m.in. Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Dziecięcy, szpital psychiatryczny w Morawicy oraz lecznica MSWiA.
W Świętokrzyskim Centrum Onkologii przyjmowani są wszyscy pacjenci onkologiczni, lekarze nie wypełniają dokumentacji dla NFZ. W szpitalu miejskim w Kielcach odbył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Większość protestujących szpitali pracuje jak podczas ostrego dyżuru; nie odbywają się planowe operacje, nie pracują przyszpitalne przychodnie. Z protestu wyłączone są oddziały ratunkowe, noworodkowe i położnicze.
Dyrektor największego w regionie Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Zespolonego w Kielcach Jan Gierada powiedział, że w przypadkach onkologicznych odbywają się planowe operacje, normalnie pracuje oddział ratunkowy, wykonywane są zabiegi ratujące życie. Przyjmują lekarze w poradniach np. kardiologicznej czy endokrynologicznej, ale w mniejszym składzie.
Dwugodzinny strajk ostrzegawczy rozpoczęły w poniedziałek przed południem pielęgniarki w szpitalu w Skarżysku-Kamiennej (Świętokrzyskie), a do ewentualnego protestu przygotowują się ich koleżanki w innych lecznicach. Oprócz postulatów płacowych pielęgniarki żądają zwiększenia obsady tam, gdzie jest ona za mała.
Na Sądecczyźnie strajkują szpitale w: Gorlicach, Nowym Sączu, Rabce i Nowym Targu. To oznacza, że prawie połowa szpitali na południu Małopolski przyjmuje pacjentów jedynie na ostrym dyżurze. Pracują szpitale w Krynicy, Limanowej i trzy w Zakopanem. Lekarze z Samodzielnego Publicznego Szpitala Specjalistycznego Chorób Płuc im. Olgierda Sokołowskiego w Zakopanem deklarują poparcie dla akcji strajkowej, ale pracują prawie tak samo jak zwykle.
Strajk prowadzony w Szpitalu im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu dyrektor placówki nazwał "solidarnościowym". Lekarze udzielają pomocy tylko w nagłych przypadkach. Z kolei w szpitalu w Gorlicach mniej więcej połowa poradni nie pracuje. Gdy pacjent wymaga szybkiej pomocy, jest on kierowany do szpitalnego oddziału ratunkowego. Pozostali są przepisywani na innym termin.
W Wielkopolsce do strajku bezterminowego przystąpiło 15 szpitali. Protestujące szpitale nie wykonują planowych operacji i zabiegów. Pacjenci są odsyłani na najbliższy wolny termin, podobnie jest w przychodniach.
Dane o liczbie strajkujących szpitali są rozbieżne. Minister zdrowia mówił w poniedziałek na konferencji prasowej o 159 placówkach; OZZL deklarował, że 208 placówek zadeklarowało gotowość przystąpienia do strajku.
Pacjenci różnie reagują na protest. Niektórzy wyrażają zrozumienie dla lekarzy, podkreślając, że nie mogą zarabiać "groszy za ogromną odpowiedzialność i poświęcenie". Inni nie ukrywają irytacji. "Jestem załamany, czekałem na wizytę ponad dwa miesiące, a teraz muszę czekać niewiadomo jak długo, przecież za 20 dni, kiedy wyznaczono mi kolejną wizytę, też mogą strajkować" - powiedział PAP jeden z pacjentów przychodni szpitala wojskowego w Poznaniu.pap, ss, ab