Jak poinformował oficer prasowy śródmiejskiej policji Tomasz Oleszczuk, każdy ze skazanych musi też zapłacić od 300 do 400 zł grzywny. Odpowiadali oni m.in. za czynną napaść na funkcjonariuszy. "Każdy z nich dostał też kuratora. Czwarty z mężczyzn jest w tej chwili pod dozorem policyjnym" - dodał.
Zatrzymani odpowiadali przed sądami 24-godzinnymi. Działają one od marca br. i mogą skazywać w trybie przyspieszonym m.in. osoby, które dopuściły się chuligańskich wybryków lub prowadziły samochód pod wpływem alkoholu.
W Paradzie Równości wzięło udział ok. 4 tys. osób. Demonstracja przebiegła pokojowo, choć doszło do incydentów. Pięć osób policja zatrzymała przed Sejmem. Próbowali się oni przedrzeć się przez kordon w stronę uczestników parady.
Kilkanaście osób przeciwnych demonstracji położyło się też na jezdni na placu Konstytucji. Usunęli ich zabezpieczający paradę funkcjonariusze.
Parada przeszła ulicami: Piękną i Marszałkowską do placu Bankowego. Jej uczestnicy nieśli ze sobą tęczowe transparenty, tablice m.in. z hasłami "Homofobia stop" i balony. Skandowali hasła: "Polska wolna od faszystów" i "Tu się leczy nacjonalizm". Na czele Parady jechała kolorowa platforma z głośnikami, z których rozlegała się muzyka.
Wśród manifestujących można było zobaczyć m.in. posłów SLD: Ryszarda Kalisza, Joannę Senyszyn i Jerzego Wenderlicha. A także zagranicznych polityków, m.in. liberalnego posła z Holandii Borisa van der Hama, niemiecką posłankę z Partii Zielonych Claudię Roth i szwedzką minister do spraw europejskich Cecilię Malmstroem.
Nad bezpieczeństwem manifestujących czuwało kilkuset funkcjonariuszy i policyjny helikopter.
Parada Równości była częścią trwających w Warszawie od 12 do 20 maja Dni Równości, w ramach których organizowane były wystawy, koncerty, festiwal filmowy i konferencja naukowa nt. emancypacji i dyskryminacji.
pap, ss