Ktoś powie: demokracja działa. To prawda, ale z jednym zastrzeżeniem: działa coraz gorzej. Także w Polsce. Od kilku lat, mimo postępującej patologizacji systemu politycznego, mimo wypierania merytorycznego sporu przez festiwal prymitywnych obietnic wszystkich partii politycznych, nic się jeszcze nie zawaliło. Ale przed nami poważny sprawdzian – pisze dla „Wprost” prof. Ryszard Bugaj.
Prof. Ryszard Bugaj
Gdy w zamierzchłych komunistycznych czasach próbowałem sobie wyobrazić Polskę demokratyczną, to byłem przekonany, że jej „sercem” będzie system wielopartyjny, w którym partie będą instytucjami skupiającymi ludzi przywiązanych do swoich programów. W tej wizji konkurowałyby one o wyborcze poparcie, przedstawiając swoje programowe propozycje, a wyborcy, kierując się merytorycznymi przekonaniami, decydowaliby, która z nich będzie rządzić. Już w 1989 roku przekonałem się, że byłem naiwny.
„Solidarność” (z której listy startowałem w wyborach) właściwie nie przedstawiła programu merytorycznego, „za to” wszyscy musieli się sfotografować z Lechem Wałęsą.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.