W programie „Fakty po Faktach” w TVN24 gośćmi byli Paweł Kowal (poseł KO) i Jan Truszczyński, dyplomata, negocjator akcesji do UE, były wiceszef MSZ. Jednym z tematów była zapowiedź akceptacji polskiego KPO przez Brukselę.
We wtorek portal Interia opublikował wywiad z premierem Mateuszem Morawieckim, który zapowiedział, że kwestią najbliższych dni jest wizyta w Warszawie Ursuli von der Leyen. Szefowa Komisji Europejskiej ma oficjalnie ogłosić zgodę na wypłatę unijnych funduszy na KPO. Komisja Europejska postawiła Polsce trzy warunki: likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, reformę systemu dyscyplinarnego sędziów oraz przywrócenie do orzekania sędziów zwolnionych niezgodnie z prawem.
Jan Truszczyński był pytany o to, czy wyobraża sobie uznanie przez Komisję Europejską, że kraj „może być trochę praworządnym”. Mówił, że trzy warunki Unii (m.in. likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN) muszą się znaleźć w projekcie decyzji wykonawczej Komisji Europejskiej, który Komisja uzgodni z rządem PiS. Według byłego wiceszefa MSZ „nie da się tego rozmyć”. Paweł Kowal powiedział, że ma poczucie, że rozmowa o sporze wokół praworządności toczy się „nieco abstrakcyjnie”.
– Praworządność, prawo do sprawiedliwość i do sądu to prawo każdego obywatela. Każdy obywatel powinien słyszeć od nas, że ja jako polityk działam w jego interesie. Może mu się nie powieść z adwokatem, może podpaść prokuraturze, ale może liczyć na sprawiedliwy sąd – mówił poseł KO. – Od braku sprawiedliwości zaczęła się polityka współczesnej Rosji. Ja nie chcę powiedzieć, że w Polsce jest jak w Rosji, bo od dawna się tym zajmuję, ale gdzieś u źródła tego rodzaju nieszczęść jest brak sprawiedliwości i łaknienie jej od ludzi– mówił polityk.
Kowal: Kiedy słyszę „niech Ukraina da kawałek Rosji”...
– Kiedy słyszę poważnych polityków na Zachodzie, którzy mówią o praworządności w państwach Unii, a potem mówią „niech Ukraina da kawałek ziemi Rosji, bo im mało, a niech da Gruzja, Mołdawia”… To może z Polski powinien wyjść sygnał, że praworządność to coś niepodzielnego? – pytał Kowal. – Że to nasz stosunek do fundamentalnych zasad, których złamanie zaczęło wojnę, gdzieś wiele lat temu. I albo jesteśmy po dobrej stronie mocy, jeśli chodzi o prawo międzynarodowe, zasady sprawiedliwości dla obywatela, albo wszystko przegrywamy – powiedział.
Czytaj też:
Kowal nazwał Putina „nowym Hitlerem”. Nawiązał do Powstania Warszawskiego