Przypomnijmy: na początku maja media w całej Polsce obiegły zdjęcia granatowego Hyundai'a z ukraińskimi tablicami rejestracyjnymi, zaparkowanego na warszawskim Grochowie. Pojazd miał bowiem mocno podziurawioną karoserię. Już na pierwszy rzut oka było widać, że został uszkodzony odłamkami miny czy pocisku.
Rodzina uchodźców z Mariupola
Jak się niebawem okazało, właścicielem pojazdu był pan Ołeksandr, który wraz z rodziną uciekł do Polski z Mariupola. Ukrainiec wyjaśnił, że do uszkodzenia doszło w pierwszych dniach inwazji. Obok garażu, w którym został zaparkowany samochód, eksplodowała bowiem rakieta z wyrzutni Grad.
Na szczęście, auto udało się w zreperować na tyle, aby w ogóle nadawało się do jazdy – trzeba było np. załatać bak czy wymienić przewody hamulcowe – a pan Ołeksandr i jego najbliżsi zdążyli uciec z Mariupola, zanim okupanci okrążyli miasto.
Auto wygląda jak z salonu
Historia ukraińskiej rodziny poruszyła serca internautów. Tuż po jej nagłośnieniu, do pana Ołeksandra zgłosiły się cztery firmy – MM Cars, V-tech Tuning, STN Garage i NOVOL – które podjęły się naprawy uszkodzonego samochodu.
Pan Ołeksandr odebrał go w ubiegły piątek. Efekt współpracy wspomnianych firm można streścić krótko – Hyundai prezentuje się tak, jakby dopiero co opuścił salon.