Jak ujawniła niedawno „Rzeczpospolita”, prokuratura krótko po rosyjskiej inwazji na Ukrainę zablokowała środki finansowe ambasady tego pierwszego kraju. Mowa o sporej sumie, bo aż 800 tys. złotych i 912 tys. dolarów, czyli łącznie w przeliczeniu około 5 mln złotych. Na tę decyzję zażalił się przed sądem ambasador Siergiej Andriejew. Stwierdził, że narusza ona konwencję wiedeńską.
Konfiskatę środków ambasady nałożono w momencie, gdy na początku marca rosyjscy dyplomaci próbowali wypłacić z bankomatu dwa razy po około pół miliona złotych w gotówce. najpierw bank poinformował o wszystkim Generalnego Inspektora Informacji Finansowej, a następnie własne śledztwo wszczęła prokuratura i nałożyła blokadę na podstawie art. 165a kodeksu karnego, mówiącego o przestępstwach o charakterze terrorystycznym.
Obecnie Mazowiecki Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wspólnie z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustala, do czego milionowe sumy potrzebne były dyplomatom i czy przypadkiem nie była to działalność szpiegowska. Konwencja wiedeńska z 1961 r. o stosunkach dyplomatycznych gwarantuje co prawda nietykalność dyplomatom, ich budynkom i ruchomościom. Nie precyzuje jednak, czy takiej samej ochronie podlegają bankowe środki misji dyplomatycznej.
Blokada środków ambasady: Rosja straciła status państwa traktowanego równo
Na łamach „Rzeczpospolitej” działania prokuratury skomentowała prof. Genowefa Grabowska, specjalistka prawa międzynarodowego, była senator i była europosłanka SDPL. – Tu nie ma wątpliwości, regulacje są jasne. Rosja popełniła najpoważniejsze przestępstwo – akt agresji, więc agresor w państwie, w którym jest dyplomatą, nie może powoływać się na prawo międzynarodowe, które sam gwałci. Rosja, napadając na sąsiada, straciła status państwa, które może być traktowane na równi z tymi, które szanują prawo międzynarodowe – mówiła.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
„Fragment gry komputerowej”. Szokujący komentarz ambasadora Rosji ws. zbrodni na Ukrainie