Kontrowersyjny „rejestr ciąż” wchodzi w życie. Rozporządzenie podpisane

Kontrowersyjny „rejestr ciąż” wchodzi w życie. Rozporządzenie podpisane

Kobieta przed porodem
Kobieta przed porodem Źródło: Shutterstock
Minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał rozporządzenie, na mocy którego informacje o ciąży pacjentek będą przekazywane do Systemu Informacji Medycznej. Resort tłumaczył, że chodzi o zdrowie kobiet. Projekt wzbudził ogromne kontrowersje i obawy, że rozporządzenie stanie się narzędziem represji wobec pacjentek.

8 listopada 2021 r. projekt nowelizacji rozporządzenia zakładającego zmiany w prowadzeniu Systemu Informacji Medycznej został opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Rozporządzenie określa, jakie dane trafiają do różnych systemów, z których korzystają placówki medyczne. Obecnie są to informacje umożliwiające identyfikację pacjenta. Projekt nowelizacji rozszerza ten katalog m.in. o kod pocztowy miejsca zamieszkania (albo miejsca pobytu), wyroby medyczne, alergie występujące u pacjenta, grupę krwi i ciążę. Największe kontrowersje, w świetle obecnego prawa aborcyjnego, wzbudza ostatnia kwestia.

Do tematu odnieśli się jesienią politycy opozycji.

– Rządzący od lat ograniczają Polkom prawa, pokazują, że bezpieczeństwo kobiet nie ma dla nich najmniejszego znaczenia. To kolejna restrykcja, przymus i kontrola, które przyłożą się do niepokojącej statystyki urodzeń. Rok po wyroku TK Polki przestały rodzić. Liczba urodzeń spadła w czasie ostatnich 12 miesięcy i jest najniższa od drugiej wojny światowej – zwracała uwagę w rozmowie z „Wprost” Monika Wielichowska (KO).

„Rejestr ciąż”. Rozporządzenie podpisane przez ministra zdrowia

W piątek minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał nowelizację rozporządzenia. „Od tej pory zatem w systemie P1 będą gromadzone dane na temat tego, czy dana osoba korzystająca ze świadczenia medycznego jest w ciąży, nawet jeżeli nie będzie to wizyta u ginekologa” – napisał na Instagramie dr nauk prawnych Kamil Stępniak. Zwrócił też uwagę, że minister zdrowia nie wykluczył „dostępu do danych zawartych w systemie przez prokuraturę i sądy na »określonych przepisach«. Prawnik dodał, że „taki rejestr może być wykorzystany jako narzędzie represji w stosunku co do wszystkich kobiet w ciąży, w szczególności tych, które ciążę tę mogą chcieć usunąć poza granicami kraju”.

Według niego rozporządzenie budzi wątpliwości konstytucyjne, m.in. dlatego, że zgodnie z konstytucją „państwo może zbierać o obywatelu wyłącznie dane, które są NIEZBĘDNE w państwie demokratycznym”.

instagram

Sprawę komentowali w weekend politycy. „Prokurator po poronieniu? Tropienie, czy kobieta wyjechała przerwać ciążę za granicą? Polki już dziś nie zachodzą w ciążę z obawy przed przymusem porodu w każdej sytuacji. Powodów do strachu właśnie przybyło” – napisała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica). Krzysztof Brejza (KO) stwierdził, że „rząd zamiast elektronicznym monitorowaniem ciąż powinien się zająć monitorowaniem cen paliw”.


Ministerstwo zdrowia odpiera zarzuty. Rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz mówił, że „poszerzenie zakresu danych raportowanych w ramach systemu informacji medycznej to wynik zaleceń wypracowanych przez zespół, który został powołany przez Komisję Europejską”. Doda, że „objęcie ciąży obowiązkiem raportowym jest jak najbardziej zasadne w świetle istotności tej informacji z perspektywyprowadzonego procesu leczniczego”.

Czytaj też:
Ginekolog ocenia narodowy rejestr ciąż. „Projekt grozi wyciekiem danych”

twitter
Źródło: WPROST.pl/TVN24