– Ogłaszam mobilizację Prawa i Sprawiedliwości i całej Zjednoczonej Prawicy. Ruszamy w Polskę – powiedział Jarosław Kaczyński podczas sobotniej konwencji PiS. – To nie jest hasło, to jest objazd kraju, stara wypróbowana metoda. Już jutro, pan premier się zgłosił. Dziękuję ci Mateuszu. Ma takie siły, że teraz trzeba, żeby przebiegł maraton. Ale i ja już w przyszłym tygodniu będę w drodze – dodał.
W mediach społecznościowych komentujący zaczęli spekulować, jak długo premier pokonywałby dystans maratonu. Morawiecki nie biega, ale akurat przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk biega maratony. W kwietniu pochwalił się na Twitterze, że ten dystans pokonał w 5 godzin i 44 minuty. Prezes PiS zasugerował, że Morawiecki mógłby to zrobić w 4 godz. 30 minut.
Polityczny wyścig
Wyścigi, na razie na słowa, trwają. Do sprawy znów odniósł się Donald Tusk w poniedziałek. – Jestem pod wrażeniem tego, co usłyszeliśmy, a raczej czego nie usłyszeliśmy w sobotę na konwencji programowej Prawa i Sprawiedliwości. Ja bardzo doceniam poczucie humoru. To, co nam zostało w pamięci, to dowcip o maratonie. Prezesowi Kaczyńskiemu nie spodobał się mój czas na te 42 kilometry i zapowiedział, że chce w tym konkurować. Podobnie zresztą jak z wyjazdami w Polskę. Z wyjazdami ostrożnie, bo jak się będzie jechało kawalkadą limuzyn, to to będzie naprawdę dużo kosztowało. Przez moment sobie wyobraziłem pana prezesa i pana premiera i dużo bym dał, dałbym kanister benzyny za to, żeby zobaczyć ich biegnących. Ale ja przyjmuję to wyzwanie. Możemy, proszę bardzo. We wrześniu odbywa się kilka maratonów w Polsce. Możemy z panem premierem spróbować. Jeśli stanie na starcie to możemy się jakoś zmierzyć na tym, dość wymagającym dystansie" – napisał na Twitterze.
twitterCzytaj też:
Tusk odszedł z Europejskiej Partii Ludowej. „Wkracza do piekła polskiej polityki”