13 czerwca dziennikarze Wirtualnej Polski opublikowali reportaż, w którym przedstawili sytuację w Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie. Relacje przebywających w nim osób, ich bliskich oraz byłych pracowników były wstrząsające. Dzieci miały być bite, wiązane do łóżek i umieszczane w klatce. Miały w tam brać udział siostry prezentki prowadzące DPS oraz niektórzy świeccy opiekunowie.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Suchej Beskidzkiej, która postawiła zarzuty dwóm zakonnicom.
W lipcu 2020 roku pani Marta, mama nastoletniej wówczas córki Anastazji chorującej na zespół Dravet, poinformowała Małopolski Urząd Wojewódzki, że wobec dzieci stosowana jest przemoc. Odpowiedź przyszła po kilku miesiącach. Jak informuje wp.pl, kontrola w DPS-ie wykazała nieprawidłowości. W protokole miał się pojawić zapis, że niektóre sytuacje „są niezgodne z obowiązującymi przepisami o ochronie zdrowia psychicznego (...) ws. stosowania przymusu bezpośredniego wobec osoby z zaburzeniami psychicznymi (...) i noszą znamiona zastosowania przymusu bezpośredniego”. Siostra dyrektor miała podpisać protokół w październiku 2020, a do dokumentu nie wniosła zastrzeżeń.
W urzędzie trwa kontrola wewnętrzna dotycząca zgłoszenia dotyczącego przemocy w ośrodku, które wpłynęło do niego w 2020 roku. Jedynymi zaleceniami było wówczas dokumentowanie stosowania środków przymusu bezpośredniego przez pracowników.
DPS w Jordanowie. Jest decyzja w sprawie ośrodka
Rzeczniczka wojewody małopolskiego Joanna Paździo poinformowała tvn24.pl, że siostry zakonne zgodziły się na propozycję wojewody małopolskiego Łukasza Kmity, aby podmiotem prowadzącym Dom Pomocy Społecznej w Jordanowie był powiat suski. Szczegóły w tej sprawie mają być ustalone w piątek. W grę wchodzą dwie możliwości - DPS byłby odrębnym organem albo może zostać filią jednego z istniejących DPS-ów na terenie powiatu suskiego.
W ciągu najbliższych dni mają być znane wyniki kontroli prowadzonej w DPS przez Małopolski Urząd Wojewódzki. Kontrola jest w toku. Pracownicy MUW „szczegółowo analizują kwestie związane z jakością usług świadczonych w tej placówce oraz standardem zatrudnienia i kwalifikacjami pracowników”.
Czytaj też:
Horror u zakonnic w Jordanowie przeżyła także Kora. W dzieciństwie przebywała w tym samym ośrodku