Prezes Prawa i Sprawiedliwości pojawił się we wtorek w „Gościu Wiadomości” na antenie Telewizji Polskiej. Jednym z głównych tematów programu była decyzja o jego rezygnacji z funkcji wicepremiera ds. bezpieczeństwa.
Skupienie się na przygotowaniach do wyborów
Przypomnijmy, że Kaczyński objął ją w październiku 2020 r. Jak zapowiadał, jego kadencja miała trwać krócej, ale postanowił pozostać na stanowisku ze względu na napaść Rosji na Ukrainę w lutym.
Prezes PiS tłumaczył, że po odejściu z rządu zamierza skupić się na przygotowaniu swojego obozu politycznego na nadchodzących wyborów parlamentarnych, które odbędą się jesienią przyszłego roku.
„Ten szok doprowadził do jakichś zmian psychicznych”
Prowadząca program zapytała swojego gościa, co sądzi o słowach Donalda Tuska, że w razie wygrania wyborów przez jego ugrupowanie zacznie wymiatać „żelazną miotłą” – co odnosiło się do robienia „porządków” po rządach PiS – i natychmiast dokona rozdziału Kościoła od państwa.
„Sądzi pan, że przewodniczący na kampanię przygotowuje jakąś dyskusję ideologiczną?” – brzmiała ostatnia część pytania. Kaczyński nie gryzł się w język, przedstawiając swoje stanowisko.
– Sądzę, że [Tusk – red.] przygotowuje coś w rodzaju wojny domowej w Polsce. Że ten szok wynikający z utraty władzy, oni zdaje się byli przekonani, że będą tutaj rządzić bardzo, bardzo długo, doprowadził do jakichś zmian psychicznych i przede wszystkim snucia takich planów, które z demokracją, praworządnością nie mają nic wspólnego, a które poza tym muszą doprowadzić do niezwykle ostrych konfliktów ze wszystkimi tego konsekwencjami, więc mogę tylko ostrzec tych wszystkich, którzy chcieliby głosować na takie rozwiązania, że później będą tego fatalne skutki – oświadczył Kaczyński.
„To jest mniej więcej na tym poziomie powagi”
Następnie padło pytanie o kolejną wypowiedź Tuska, który w ubiegły weekend powiedział, że „jak PiS wygra wybory, to zabroni nawet rozwodów”. Przypomnijmy, że oskarżenia Tuska ostro skrytykował już w sobotę premier Mateusz Morawiecki, który nazwał je „jaskrawym kłamstwem” i „wyssanymi z palca”.
– Mogę powiedzieć na tej samej zasadzie, że jak Platforma wygra wybory, to nie tylko zabroni rozwodów, ale i także każe powrócić do dawnych małżeństw. Jeżeli – dajmy na to – ktoś miał ich wcześniej dwa, to (...) być może stanie problem wielożeństwa. To jest mniej więcej na tym poziomie powagi – ironizował prezes PiS.
Czytaj też:
Lawina komentarzy po odejściu Kaczyńskiego z rządu. Pawłowicz zamieściła wymowne zdjęcie