27-letnia Angelika z Warszawy to kolejna kobieta, która opisała wstrząsającą historię gwałtu w taksówce na aplikację. „Po godzinie 5 zamówiłam Bolta do domu. Wracałam z imprezy, wiadomo, że alkohol był pity. W samochodzie zasnęłam” – napisała na Facebooku. „Niestety tym razem się nie obudziłam, co najwyżej ocknęłam na ułamek sekundy. Kompletnie bez siły, w nienaturalnej pozycji do jeżdżenia autem, od pasa w dół bez ubrania” – dodała.
Angelika zapamiętała, że kierowca był obcokrajowcem, widziała też, że siedział nad nią nagi od pasa w dół. „Ja tylko zdążyłam poczuć jego przyrodzenie” – czytamy we wpisie. Jak dodała, widziała też swój balkon z okna samochodu, ale niczego więcej nie pamięta. Z auta wyszła już bez bielizny. „Między odklikaniem przejazdu jako zakończony a moim telefonem do przyjaciółki minęło ok. 40 minut” – opisała.
Przyjaciółka Angeliki zaalarmowała rodziców, a ci zabrali ją na komisariat. 27-latka zaznaczyła, że policjanci i lekarze okazywali jej wsparcie. „W momencie mojego ocknięcia chwilowego ja byłam jak z waty. Co ten człowiek robił zanim mnie rozebrał, zanim się ocknęłam? Nie wiem. Co robił potem – też nie wiem” – napisała. „Trzeba zgłaszać takie rzeczy, policja naprawdę chce pomoc i złapać tych zwyroli. Dziewczyny, nie jeździjcie same boltem ani uberem. Lepiej zapłacić więcej i być bezpiecznym lub poprosić kogoś żeby z Wami wrócił” – zaapelowała.
Gwałty w taksówkach „na aplikację”. „Kilka historii skończyło się tragicznie”
To nie pierwszy podobny przypadek w ostatnim czasie. Gdy w lutym na jaw wyszła sprawa 28-letniej Noemi, szybko pojawiły się opisy kolejnych szokujących historii. Już wtedy do Aleksandry Gajewskiej z Koalicji Obywatelskiej, która zainteresowała się problemem, zgłosiło się kilkadziesiąt kobiet. – Kilka tych historii skończyło się tragicznie, zgłoszeniami na policję – mówiła w rozmowie z „Wprost” posłanka. Podkreślała, że potrzebne są zmiany w organizacji systemu przewozów „na aplikację” i w kwestii odpowiedzialności firm oferujących takie usługi.
Z kolei Onet rozmawiał teraz z prawniczką 27-letniej Angeliki. — Mam nadzieję, że wszystko będzie zmierzało w kierunku aktu oskarżenia i sprawy w sądzie przeciwko sprawcy. Natomiast problem jest znacznie szerszy. On nie dotyka jednej osoby. Do prawniczek i prawników zgłaszają się od miesięcy ofiary – mówiła Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska. – Sygnalizują to też choćby korporacje taksówkarskie. Oczekuję, że policja podejmie działania prewencyjne i rozmowy z firmami zajmującymi się przewozami na aplikację – dodała.
Bolt komentuje sprawę. „Dołożyliśmy wszelkich starań”
Portal dowiedział się również, że 21 czerwca odbyło się spotkanie z udziałem m.in. Ministerstwa Infrastruktury oraz fundacji Feminoteka, z którą Bolt konsultuje wprowadzane antydyskryminacjne i antyprzemocowe zasady. – Wiem, że kierowcy mają podpisywać pewne zobowiązania na tej płaszczyźnie, a w zaktualizowanej wersji aplikacji pojawia się przycisk alarmowy — powiedziała Jolanta Gawęda z Feminoteki.
Sam Bolt skomentował sprawę Angeliki w oświadczeniu, które firma przesłała Onetowi. „Dołożyliśmy wszelkich starań, aby ta sprawa została wyjaśniona, a wobec sprawcy zostały wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. Blisko współpracowaliśmy z policją, której udostępniliśmy wszystkie, niezbędne dla sprawy dane. W wyniku tej współpracy, podejrzany został zatrzymany. Skontaktowaliśmy się również z poszkodowaną, oferując jej wsparcie psychologiczne” – czytamy.
Policja potwierdziła, że podejrzany kierowca został już zatrzymany. Jak poinformowała „Gazeta Wyborcza”, mężczyzna pochodzi z Uzbekistanu, a śledztwo prowadzi ursynowska prokuratura. Kierowca podejrzany jest o przestępstwo z art. 198 KK (seksualne wykorzystanie niepoczytalności lub bezradności), za które grozi nawet 8 lat więzienia. Na wniosek prokuratora został aresztowany na 3 miesiące.
Czytaj też:
Molestowanie i gwałty w taksówkach „na aplikację”. „Ofiara nie jest winna”