W środę, 22 czerwca, premier Mateusz Morawiecki oraz minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk pojawili się w Raszynie w województwie mazowiecki, aby oficjalnie zainaugurować państwowy program budowy hal sportowych.
Jest on skierowany do gmin wiejskich oraz miejsko wiejskich. „Tam zwłaszcza, gdzie nie ma dziś jeszcze porządnej hali sportowej z prawdziwego zdarzenia” – tłumaczył Morawiecki. Zgodnie z planem, w całym kraju ma powstać tysiąc obiektów o konstrukcji łukowej.
„Najgroźniejsze miejsce na Ziemi”
Podczas konferencji prasowej w Raszynie padły jednak pytania nie tylko dotyczące sportu. Szef rządu został zapytany również o niepokojące doniesienia na temat tzw. przesmyku suwalskiego.
Jak informowaliśmy we wtorek, ze względu na ryzyko zaatakowania przez Rosjan tej części naszego kraju amerykański portal „Politico” określił przesmyk mianem „najgroźniejszego miejsca na Ziemi”.
– Polska nie jest stroną wojny, ani NATO nie jest stroną wojny. Polska jest członkiem najpotężniejszego sojuszu militarnego w historii świata. Nie sądzę, żeby Rosja ważyła się podnieść rękę na najsilniejszy sojusz w dziejach świata – uspokajał Morawiecki.
W pobliżu stacjonują żołnierze polscy oraz sojuszników
Podkreślił, że w pobliżu newralgicznego terytorium stacjonują nie tylko polscy żołnierze, ale również żołnierze z innych państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ponadto, zajmuje ono istotną pozycję w planach Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
– A więc nasze zabezpieczenie jest właściwe, jest adekwatne, jesteśmy w pełni świadomi tego ryzyka (...) Ten punkt jest szczególnie brany pod uwagę w naszych wewnętrznych planach wojskowych. Dlatego obecność naszych jednostek wojskowych jest tam bardzo mocna – kontynuował premier.
„I całe szczęście”
Zwrócił również uwagę, że Rosja, która chełpiła się siłą swojej armii, nie była w stanie zrealizować planu szybkiego podbicia Ukrainy. „Specjalna operacja wojskowa” – jak określa napaść na Ukrainę rosyjska propaganda – miała zakończyć się obaleniem rządu w Kijowie w ciągu zaledwie kilku dni.
– Choć niestety mają ogromną przewagę na Ukrainie, to Rosjanie nie mogą szybko doprowadzić do rozstrzygnięcia na swoją korzyść. I całe szczęście – uzupełnił Morawiecki.
„Korytarz polski” XXI wieku
Tzw. przesmyk suwalski znajduje się przy granicy z Litwą, na styku województw podlaskiego i warmińsko-mazurskiego, w pobliżu miast Suwałki, Augustów i Sejny. Przez terytorium prowadzi najkrótsza droga, która mogłaby połączyć obwód kaliningradzki – czyli eksklawę Rosji – z Białorusią.
Zajęcie przesmyku zapewniłoby po prostu lądowe połączenie pomiędzy tymi krajami. Problem tzw. przesmyku suwalskiego można porównać do Pomorza Gdańskiego w okresie międzywojennym, które Niemcy określali pogardliwie „korytarzem polskim”.
Odnosiło się to do tego, że polska część Pomorza oddzielała Prusy Wschodnie od pozostałej części Niemiec. Tuż przed wybuchem II wojny światowej, III Rzesza domagała się od Polski przeprowadzenia przez Pomorze Gdańskie eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej.
Mariupol również stał na drodze do utworzenia „korytarza”
Warto podkreślić, że w 1999 r. powołano Związek Białorusi i Rosji, zwany potocznie ZBiR-em. Jak sama nazwa wskazuje, to organizacja która ma doprowadzić do zintegrowania wspomnianych krajów, przede wszystkim na polu gospodarczym, ale również wojskowym i wywiadowczym. To właśnie na tej podstawie wojska rosyjskie stacjonują na białoruskim terytorium.
Wspomniany wcześniej portal „Politico” alarmował, że przesmyk stanowiłby jeden z pierwszych punktów, który zaatakowałaby Rosja, gdyby wojna przeniosła się z Ukrainy do kolejnych europejskich państw. Portal ostrzega, że – jego zdaniem – Waszyngton i Bruksela mogą nie chcieć eskalować konfliktu dla małego kawałka ziemi, co mógłby wykorzystać Władimir Putin.
Władimir Sołowjow, jeden z czołowych dziennikarzy propagandowych w Rosji, stwierdził w marcu, czyli już po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, że „może warto zastanowić się nad korytarzem lądowym do Kaliningradu”. Niepokojący jest również fakt, że właśnie w celu utworzenia „korytarza lądowego” między Rosją a anektowanym Półwyspem Krymskim Rosjanie z taką zaciekłością oblegali Mariupol.