Odniósł się w ten sposób do proponowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zmian w listach lektur szkolnych.
Projekt rozporządzenia, wprowadzającego listę lektur obowiązkowych dla poszczególnych poziomów nauczania (podstawówka, gimnazjum i szkoła ponadgimnazjalna), MEN opublikowało na swoich stronach internetowych.
W odpowiedzi na to Stowarzyszenie Rodziny Henryka Sienkiewicza, zrzeszające około 30 osób - potomków pisarza - wystosowało w piątek list do ministra edukacji. Znalazła się tam m.in. prośba, aby minister "spowodował wykreślenie z listy lektur szkolnych" dzieł Henryka Sienkiewicza. "Miejsce książek Sienkiewicza jest wśród usuniętych dzieł literatury światowej i polskiej, a nie wśród książek Jana Dobraczyńskiego" - czytamy w liście.
"Ten list jest rodzajem krzyku rozpaczy, zwróceniem uwagi, że polska literatura jest pewną niepodzielną całością i nie można z niej wykluczać Gombrowicza i zostawiać Sienkiewicza. To nieporozumienie, okaleczanie dziedzictwa. Uważaliśmy, że powinniśmy się wypowiedzieć przeciwko takiemu zabiegowi" - wyjaśnił potomek pisarza.
To nie jest problem samego Gombrowicza, ale i Conrada, i Dostojewskiego - dodał. "Jeśli nie będziemy w stanie tworzyć języka komunikowania się w obrębie tradycji literatury światowej i polskiej, to stracimy język komunikacji między sobą. A to dla każdego narodu nieszczęście, bo do jakich pojęć się wówczas odwołać?" - mówił Bartłomiej Sienkiewicz.
Sienkiewicz podkreślił, że list jest otwarty, "zatem jeśli pan minister zechce na niego odpowiedzieć, niech odpowie czynami, albo niech odpowie publicznie".
W sobotę wicepremier, minister edukacji narodowej Roman Giertych, który był we Wrocławiu gościem walnego zjazdu Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność, powiedział, że "nowy kanon lektur to dopiero propozycja". "Pewne jest tylko to, że będzie w nim Sienkiewicz, bo z tego nie ustąpię" - zaznaczył minister.
pap, em