Szymon Jadczak w tekście z 24 czerwca przedstawił relacje pracowników „Newsweeka”, którzy skarżą się na niewłaściwe zachowania Tomasza Lisa. Dziennikarz 24 maja stracił stanowisko redaktora naczelnego tygodnika. Ani on, ani Ringier Axel Springer Polska, czyli wydawca tygodnika, nie podali powodów rozstania.
Atak paniki na kolegium w „Newsweeku”
Wirtualna Polska opisała atmosferę, która miała panować w redakcji pod rządami Lisa. Z opowieści osób, które zdecydowały się przerwać milczenie wynika, że naczelny miał m.in. w niewłaściwy sposób komentować ubiór pracowników, rzucać seksistowskie uwagi i wprowadzać atmosferę terroru na kolegiach.
Jedna z bohaterek tekstu Szymona Jadczaka opisała, że na skutek takich zachowań przełożonego, miała atak paniki. „Oszczędzałam siły, zwłaszcza że i tak często po rozmowie z szefem z trudem powstrzymywałam łzy. Albo płakałam. Raz na szczególnie okropnym kolegium miałam atak paniki, ale bałam się prosić o pomoc, więc wyszłam z sali. Zajęła się mną koleżanka z sekretariatu” – relacjonowała.
„Pierwsze zgłoszenie dotyczące niewłaściwych zachowań Tomasza Lisa, które zostało złożone w RASP, a które udało nam się zweryfikować i potwierdzić, pochodzi z 2018 roku” – ustaliła Wirtualna Polska. To zgłoszenie miało dotyczyć sytuacji, gdy naczelny „Newsweeka” miał „kilkukrotnie publicznie wyśmiewać wygląd oraz ubiór jednego z dziennikarzy oraz czynić przy tym niestosowne porównania”. WP zaznacza przy tym, że zgłoszenia pracowników były bezskuteczne.
Tomasz Lis odniósł się do tekstu Wirtualnej Polski, zaprzeczając, jakoby miał dopuszczać się niewłaściwych zachowań. W TOK FM mówił, że "to zestaw półprawd, rozdmuchanych i poprzekręcanych".
Jadczak szuka ofiar Lisa. Giertych kpi z ataku paniki
Artykuł wywołał wiele komentarzy w mediach, a jego autor apelował na Twitterze, by zgłaszały się do niego osoby, które także mogły być dotknięte przez zachowania byłego naczelnego „Newsweeka”. „Wiem, że osób skrzywdzonych (zwłaszcza kobiet) jest wiele więcej niż w tekście. Nie bójcie się! Nie wstydźcie się! Odważcie się mówić. Tę sprawę trzeba doprowadzić do końca. Ale mogę to zrobić tylko z Waszą pomocą” – pisał Jadczak.
Na jego tweeta odpowiedział adwokat Roman Giertych, obecnie zadeklarowany przeciwnik Zjednoczonej Prawicy, a niegdyś członek koalicyjnego rządu Jarosława Kaczyńskiego. „Na mnie Lis nakrzyczał podczas programu w TVP »Co z tą Polską?« Nie wiem czy to też się liczy, bo nie miałem potem ataku paniki. Ale cieszę się, jeśli mogłem pomóc” – napisał Giertych, w lekceważący sposób nawiązując do jednej z relacji z tekstu Jadczaka.