W piątek 1 lipca granicę polsko-białoruską usiłowało nielegalnie przekroczyć 18 osób. Było wśród nich 6 obywateli Afganistanu, 4 obywateli Syrii, 3 obywateli Somalii oraz obywatele Kongo, Kamerunu i Jemenu. Do incydentów doszło na odcinkach patrolowanych przez oddziały PSG Płaska, Białowieża i Narewka. Migranci wykorzystali to, że mur na granicy nie został jeszcze w pełni ukończony. „Osoby przeszły tam, gdzie nad przęsłami nie ma concertiny, na której będą detektory ruchu” – czytamy w raporcie.
Budowa zapory na ukończeniu
Pod koniec czerwca premier i minister spraw wewnętrznych i administracji wizytowali budowę fizycznej zapory na granicy polsko-białoruskiej. – Za naszą wschodnią granicą toczy się krwawa wojna, najkrwawsza od czasów drugiej wojny światowej i dzisiaj już wyraźnie widzimy, że ta wojna miała swój pierwszy akord. Pierwszym akordem tej wojny był atak Łukaszenki na polską granicę, na granicę z Białorusią – mówił szef rządu. – Ten atak polegał na tym, że Łukaszenka i jego mocodawca, czyli Putin postanowili przetestować polską granicę, przetestować wschodnią granicę Unii Europejskiej – dodał.
Konstrukcja była wznoszona od 25 stycznia w odpowiedzi na kryzys migracyjny wywołany przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Prace trwały pięć miesięcy, obecnie prowadzone są odbiory i instalowana elektronika, która pomoże kontrolować sytuację. Bariera ma 186,25 km długości, do jej budowy zużyto 49 tys. ton stali.
Bariera ma ponad pięć metrów wysokości. Docelowo całość ma być zwieńczona zasiekami z drutu kolczastego. W razie prób sforsowania ogrodzenia, perymetria ma zapewniać precyzyjny sygnał i obecność Straży Granicznej w ciągu 5-10 minut.