Według informacji „Gazety Wyborczej” program szpiegowski miał być wykorzystywany wobec wiceministra skarbu w latach 2012-2014 Pawła Tamborskiego i PR-owca współpracującego z resortem skarbu Andrzeja Długosza.
Specjaliści z Amnesty International Security Lab przekazali, że telefon tego ostatniego miał być na celowniku służb aż 61 razy w latach 2018-2019. Z kolei z telefonu wiceszefa resortu miało zostać ściągniętych ponad 100 megabajtów danych. - To, że byłem pod obserwacją służb, mnie specjalnie nie dziwi. Szokujące jest jednak to, że użyto do tego Pegasusa, oprogramowania, którym tropi się terrorystów. Zarzuty wobec mnie, które zresztą uważam za bezpodstawne, nie uzasadniają użycia takiego narzędzia do inwigilacji - tłumaczył w rozmowie z "Wyborczą" Paweł Tamborski.
Kto był inwigilowany Pegasusem?
Zdaniem dziennikarzy na liście inwigilowanych znalazł się także wiceminister skarbu w latach 2011-2015 Rafał Baniak. To właśnie do jego kompetencji należał nadzór nad państwowymi spółkami chemicznymi. Jak czytamy, analiza nie wykazała, aby na jego telefonie był Pegasus, jednak nie oznacza to, że nie został zainstalowany. Numer polityka został powiem wytypowany przez polskiego klienta NSO (producenta Pegasusa), czyli CBA. Pegasusem miał zostać także zainfekowany telefon byłego szefa Pracodawców RP Andrzeja Malinowskiego.
„Gazeta Wyborcza” zaznaczyła, że wspomniani wyżej politycy i działacze mieli być podsłuchiwani w podobnym okresie - głównie w lutym i marcu 2018 roku, a więc krótko po zatrzymaniu Pawła Tamborskiego przez CBA w ramach śledztwa dotyczącego prywatyzacji CIECH-u. Ostatecznie sąd nie wyraził zgody na jego tymczasowe aresztowanie. Politycy PiS w publicznych wypowiedziach tłumaczyli, że obok afery hazardowej i afery Amber Gold, jest ona „dowodem na istnienie układu między politykami PO a środowiskami biznesowymi”.
Prywatyzacja CIECH - o co chodzi?
Prywatyzacja CIECH-u miała miejsce w 2014 roku, kiedy to spółka została kupiona przez Jana Kulczyka. Rok później Zbigniew Ziobro i Patryk Jaki złożyli w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy inwestycji. Na taki krok zdecydowali się po publikacji doniesień w ramach tzw. afery podsłuchowej. Twierdzą, że spółka została sprzedana za zbyt niską cenę a straty mogą sięgać nawet 110 mln złotych. W 2018 roku sześć osób zostało zatrzymanych w związku z nieprawidłowościami przy transakcji.