Dominika Tworek: W dobie katastrofy klimatycznej wiele mówi się dziś o ochronie dzikiej przyrody, o bioróżnorodności. Wy, jako Inicjatywa Dzikie Karpaty, od ponad roku blokujecie zaplanowaną przez Lasy Państwowe wycinkę drzew na Pogórzu Przemyskim, na którym znajdują się fragmenty Puszczy Karpackiej. Postulujecie o utworzenie tam Turnickiego Parku Narodowego. Dlaczego to miejsce jest takie istotne?
Łukasz Synowiecki: Bardzo dużo mówi się o ochronie przyrody, a jednocześnie bardzo mało się w tym temacie robi. Politycy zatrzymują się na deklaracjach, a firmy masowo uprawiają greenwashing. Wystarczy rozejrzeć się wokół, żeby zaobserwować, ile dzikiej przyrody wokół nas ciągle znika. Następuje proces „betonizacji” przestrzeni publicznej. Spacerując po peryferiach miast, można zobaczyć, że tereny nad rzeką, które kiedyś porastała dzika łąka, dziś – pod pretekstem tego, żeby ludzie mogli obcować z przyrodą – zamienia się w bulwary. Wszędzie tam, gdzie przyroda się wychyla, zaraz jest pacyfikowana i ugłaskiwana. Miejsc, w których zachowała jakiś większy stopień dzikości (jak Puszcza Karpacka, Puszcza Białowieska czy Bagna Biebrzańskie) mamy dziś w Polsce naprawdę niewiele. Dlatego to takie ważne, żeby je chronić.
Ktoś mógłby zadać pytanie – po co?
Pamiętam, jak broniliśmy Puszczy Białowieskiej i wtedy ktoś nas właśnie zapytał: „Po co jest ta puszcza?”, odpowiedzieliśmy najprościej jak się da: „Po to, żeby była”. Myślę, że ktoś, kto ma chociaż odrobinę wrażliwości, wie, że jeżeli jest coś, co można bezpowrotnie stracić, to warto zrobić wszystko, żeby do tego nie doszło.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.