W ubiegłym tygodniu portal Poufna Rozmowa opublikował kolejne maile, które rzekomo wyciekły ze skrzynki Michała Dworczyka. W korespondencji pojawił się wątek spotkań z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską, z którą szef KPRM miał omawiać decyzje TK. W dwóch sprawach, które miał opisywać Dworczyk, przewodniczącym składu sędziowskiego był Mariusz Muszyński.
Muszyński uważany był za jednego z najbliższych współpracowników Przyłębskiej. Jednak po ujawnieniu maili stanowczo odciął się od prezes TK. „W związku z licznymi publikacjami dotyczącymi rzekomych maili min. Dworczyka o jego spotkaniach z Prezes TK, w których w informacjach podobno uzyskanych od Prezes TK pojawia się moje nazwisko, uprzejmie proszę, by nie łączyć mnie z ustaleniami jakie mogły zapaść na tych spotkaniach (jeśli takowe miały miejsce)” – napisał na swojej stronie internetowej.
„Obie wymienione w mailu sprawy, połączone z moim nazwiskiem, znam. W obu byłem przewodniczącym składu orzekającego. Więcej na temat procedowania w tych sprawach i ew. prób wpływów mogę powiedzieć po zwolnieniu z tajemnicy służbowej przez stosowne organy” – zaznaczył Muszyński. I dodał, że nie podziela „ spojrzenia Pani Prezes na rolę TK, sposób procedowania przed TK, jak i na rolę sędziego w życiu polityczno-społecznym Polski”. „A przede wszystkim uważam, że moja znajomość i rozumienie Konstytucji różni się jednak horrendalnie od znajomości i rozumienia tego aktu przez Panią Prezes” – podsumował Muszyński.
Według Onetu, konflikt między Przyłębską a Muszyńskim może być spowodowany faktem, że Muszyński jest zwolennikiem Ziobry, a Przyłębska miała stawiać na współpracę z premierem Morawieckim.
Muszyński pisał do premiera? „Premiera widziałem dwa, może trzy razy”
Niedługo po publikacji oświadczenia przez Muszyńskiego, na portalu Poufna Rozmowa pojawił się mail, który uderza w niego samego. W sierpniu 2018 roku Dworczyk miał się upewniać, że do premiera dotarła wiadomość Muszyńskiego. Sam Muszyński oświadczył w odpowiedzi, że z Dworczykiem rozmawiał tylko raz, i to telefonicznie, gdy miał mu zarekomendować mu jednego z profesorów prawa. Dodał też, że premiera Morawieckiego widział kilka razy, ale tylko na oficjalnych uroczystościach.
W swoim najnowszym, wtorkowym wpisie, Muszyński przyznał, że dziennikarka Onetu poprosiła go o komentarz. „Odmówiłem, bo standardy dziennikarstwa firmy Onet oceniam krytycznie” – stwierdził. „Przede wszystkim proszę nie urażać mojego wysokiego indywidualizmu postępowania. Za niego zbyt dużo zapłaciłem w swoim życiu zawodowym, bo go nie bronić. Po prostu nigdy nie byłem niczyim człowiekiem. Zawsze ceniłem gry i sporty indywidualne” – napisał Muszyński. I przyznał, że Zbiorę „zna już ze 20 lat”, ale niektórzy polityków PO zna „jeszcze dłużej”.
Czytaj też:
Kwestia TK rozwiązana „siłowo”? Poseł Śmiszek zaskakuje ostrym stanowiskiem