Przesłanie ministra Czarnka dobrze koresponduje z zapowiedzią jego politycznego antagonisty, Donalda Tuska. Lider opozycji zapowiada 4-dniowy tydzień pracy. To kolejny, po 500 plus, 13. i 14. emeryturze, wakacjach kredytowych, socjalny projekt… by jeść trochę mniej. Opozycyjna Lewica też coś głupiego wymyśliła. Ceny paliw mają być regulowane. Wielki, triumfalny powrót do PRL, kiedy to jadło się tyle, ile kartki na żywność pozwalały.
Wybory dopiero za 1,5 roku. A już rozkręcił się festiwal obietnic. Opozycja, nauczona kolejnymi porażkami, już wie, jaka jest droga do sukcesu. Trzeba obiecywać konkrety. Nie tam jakieś idee, modele, koncepcje. Kasa do ręki i jakieś ulgi, dopłaty – to się liczy. Skandale z KRS czy Izbą Dyscyplinarną, rosnący w astronomicznym tempie dług publiczny – to dla jajogłowych, których pozyskiwać już nie trzeba. Lud („ciemny lud” – jak mawiał Jacek Kurski) wszystko kupi. Kupi, ale pod warunkiem, że będzie miał z tego wymierną korzyść: tu i teraz. Najlepiej na zawsze.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.