Posłanka KO Klaudia Jachira wywołała w listopadzie 2021 r. aferę, po tym jak opublikowała ceny w sejmowej stołówce. „Dosyć już narzekania na drożyznę! Oto menu w lokalu, gdzie nie ma inflacji, a wszyscy dostają podwyżki. Kto zgadnie, gdzie to jest?” – napisała polityk. Na zdjęciu widać było, że cennik obowiązuje od początku lutego 2020 r. Lunch można było wówczas zjeść za 14 złotych.
Portal Onet sprawdził, jak dzisiaj wyglądają ceny w sejmowej stołówce i jak się zmieniały na przestrzeni miesięcy. Okazało się, że posłowie muszą sięgnąć głębiej do kieszeni za ten sam posiłek złożony z zupy, drugiego dania i kompotu. Ceny zmieniły się od maja 2022 r. Wówczas za klasycznych zestaw obiadowy dnia trzeba było zapłacić 18 złotych, o cztery więcej niż jeszcze w lutym. Z kolei od lipca cena poszybowała do 20 złotych. To oznacza wzrost o niemal 50 proc. w niecałe pół roku.
Ceny w sejmowej stołówce oderwane od rzeczywistości?
O ceny w sejmowej restauracji pytaliśmy pod koniec ubiegłego roku parlamentarzystów. – To są takie ceny jak w barach mlecznych i tak to trzeba traktować, to nie są luksusowe posiłki, tylko bardzo standardowe. Ja tu nie widzę żadnej sensacji ani skandalu – mówił nam Tadeusz Cymański z PiS.
Również Centrum Informacyjne Sejmu zapewniało, że ceny w bufecie samoobsługowym są na bieżąco weryfikowane. Zmiany miały być wprowadzane przy pojawieniu się nowych pozycji w menu. CIS podkreśliło, wbrew temu co było widać na zdjęciu zamieszczonym wówczas przez Jachirę, że „ostatnia ogólna podwyżka cen we wszystkich punktach gastronomicznych miała miejsce 9 września 2021 r”..
Czytaj też:
GUS podał dane o inflacji. Jest lepiej, niż sądzono