Ciało 31-latka zostało znalezione około kilometr od miejsca zatonięcia, na wysokości ul. Chmielnej w Mielnie. W sobotę mężczyzna wszedł do wody między falochronami i nie wypłynął.
Służby poszukiwały go przez wiele godzin. W poszukiwaniach brały udział dwie jednostki Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) z Kołobrzegu i Darłowa oraz specjalistyczna grupa nurków z PSP, ochotnicze straże pożarne i ratownicy wodni. W sobotę zachodniopomorski WOPR informował o „wyjeździe jednej z Grup interwencyjnych do akcji w Mielnie”. Przekazał, że zgłoszenie dotyczyło mężczyzny który nie wyszedł morza.
W środę wieczorem potwierdzono tożsamość zmarłego.
– To z pewnością ciało mężczyzny, który utonął w sobotę, ponieważ w ostatnim czasie nie było innych tego typu zdarzeń w regionie. W miejscu utonięcia nie zaleziono dokumentów z danymi personalnymi – poinformowała oficer prasowa koszalińskiej policji kom. Monika Kosiec.
Tragedia w Jantarze. Prokuratura wszczęła śledztwo
To kolejny w ostatnim czasie przypadek utonięcia plażowicza w Bałtyku.
Prokuratura postanowiła wszcząć śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci po tragedii, do której doszło w Jantarze. W środę, 13 lipca grupa turystów ruszyła na pomoc topiącym się plażowiczom. Po chwili okazało się, że także ci, którzy utworzyli tzw. łańcuch życia, potrzebowali pomocy. W wyniku tego zdarzenia zmarł 32-letni mężczyzna.
W tym miejscu obowiązywał zakaz kąpieli ze względu na silny wiatr i wysokie fale. Śledczy będą próbowali ustalić, dlaczego plażowicze wszczęli akcję ratunkową oraz jak działały w tym czasie służby ratunkowe.
Czytaj też:
Tragedia nad Bałtykiem. Nie żyje mężczyzna, który brał udział w „łańcuchu życia”