Piłka uliczna dla bezdomnych i narkomanów. „Sami musimy mieć do siebie zaufanie”

Piłka uliczna dla bezdomnych i narkomanów. „Sami musimy mieć do siebie zaufanie”

Piłka uliczna
Piłka uliczna Źródło: Shutterstock / Elvis Zaldaris
Czy osoby z tak zwanego marginesu mogą reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej? Piłka Uliczna Osób Bezdomnych daje na to szansę. Członek reprezentacji Polski, Filip Jarzembowski, udowadnia, że można grać z orłem na piersi, nawet jeśli ciągnie się za nami hazard, narkotyki i bezdomność. – Nie tylko trener i opiekun muszą nam zaufać, my sami też musimy mieć do siebie zaufanie – podkreśla.

W połowie lipca rozegrały się Wrocław CUP – XII Mistrzostwa Polski w Piłce Ulicznej Osób Bezdomnych. Szesnaście drużyn złożonych z byłych osadzonych, uchodźców, osób uzależnionych i w kryzysie bezdomności walczyło o puchar Polski. Co więcej, dla zawodników była to też szansa, by otrzymać powołanie do reprezentacji Polski i grać na mistrzostwach świata w piłce ulicznej Homeless World Cup.

Jednym z powołanych – można by napisać szczęśliwców, ale byłoby to przekłamanie, bo chłopak ciężko na awans pracował – jest dwudziestoletni Filip Jarzembowski. Narkoman i hazardzista, w trakcie leczenia w jednym z ośrodków stowarzyszenia MONAR. Wcześniej grał w V. lidze piłki nożnej w Wielkopolsce i miał widoki na dalszą karierę.

Magda Domańska, „Wprost”: Jak trafiłeś do ośrodka leczenia uzależnień?

Przez kilka lat codziennie ćpałem. Później do ćpania doszedł hazard. Wiedziałem, że mam problem z jednym i drugim, nigdy nie potrafiłem sobie odmówić.