"Żadne decyzje nie zapadły" w sprawie blokowania list w wyborach parlamentarnych przez partie koalicyjne - twierdzi eurodeputowany PiS, rzecznik partii Adam Bielan. Bez blokowania do Sejmu prawdopodobnie nie wejdzie koalicjant PiS, Liga Polskich Rodzin.
O pomyśle budowy jednego bloku wyborczego, w którego skład weszłyby partie rządzące, napisała w środę "Rzeczpospolita". Jak poinformowała gazeta, powołując się na wicepremiera Romana Giertycha (LPR), koalicjanci "w tym tygodniu ogłoszą budowę jednego bloku - na czas rządzenia i wybory".
Zdaniem Bielana, rządzący ogłoszą jedynie, że "będą nad tym dalej pracować w parlamencie".
"Trzeba dokładnie przeanalizować wpływ blokowania na scenę polityczną. Po wyborach samorządowych mamy już pewne doświadczenia. Możemy określić, czy to rzeczywiście stabilizuje scenę polityczną czy nie, bo jak rozumiem blokowanie ma służyć właśnie stabilizacji sceny politycznej" - powiedział w środę Bielan w radiu RMF FM.
Podkreślił również, że nadal trwają rozmowy koalicjantów w tej sprawie. "Myślę, że w tym tygodniu jest szansa na podpisanie aneksu (do umowy koalicyjnej), ale jak sądzę, żadne ostre decyzje, ostateczne, nie zapadną. Będą prace w parlamencie. Nie sądzę żebyśmy ten problem rozstrzygnęli w ciągu najbliższych tygodni".Najnowszy sondaż PBS DGA dla "Gazety Wyborczej" pokazuje, że gdyby wybory odbyły się już dziś Platforma mogłaby liczyć na 31 proc. głosów, a PiS - 27 proc. Progu wyborczego nie przekroczyłoby PSL i LPR (po 3 proc. głosów) i zerowe poparcie odnotowała Prawica RP, czyli partia Marka Jurka. Do parlamentu dostałyby się jeszcze dwie partie - LiD z 12-proc. poparciem (spadek o 1 proc.) i Samoobrona - 6 proc. (wzrost o 1 proc.). Oznaczałoby to dla PiS kłopoty ze sformowaniem koalicji.
pap, em