„Super Express” relacjonuje, że podczas imprezy Mariola B. rozpaliła na swoim podwórku duże ognisko. Ogień w pewnym momencie zaczął zagrażać okolicznym budynkom, a wtedy ktoś zawiadomił Straż Miejską. – Strażnicy podczas interwencji nakazali zagaszenie ognia i ograniczenie głośnych rozmów – powiedział tabloidowi jeden z sąsiadów kobiety. – Później nie wiem, co się działo u sąsiadki. Zrobiło się ciszej i nie interesowałem się już tą imprezą – dodał.
Imprezowicze mieli rozejść się „przed wieczorem”. Mariola B. została wtedy na podwórku sama i próbowała ugasić ognisko. „Kobieta zasłabła i przewróciła się w sam środek żarzącego się paleniska. Nie dającą oznak życia 60-latkę znalazł sąsiad, bo miejsce, gdzie leżała, było dobrze widoczne z ulicy” – czytamy dalej.
Kobieta trafiła do szpitala w Łęcznej z rozległymi poparzeniami, które zagrażały jej życiu. Lekarzom nie udało się uratować 60-latki. Jej zgon stwierdzono po sześciu dniach. – Co za tragedia – powiedział tabloidowi sąsiad Marioli B.. – Bardzo nam będzie jej brakowało. Tu na ulicy wszyscy ja bardzo lubiliśmy – dodał.
Czytaj też:
Skatował zakonnika w Siedlcach. Okazuje się, że jego ofiar mogło być więcej