W piątek, 19 sierpnia, we wsi Kwik w województwie warmińsko-mazurskim podjęto interwencję w jednym z gospodarstw rolnych. Na miejsce udali się policjanci, strażacy, lekarze weterynarii, inspektorzy OTOZ Animals, wolontariusze Pogotowia Dla Zwierząt oraz okoliczni mieszkańcy.
Bydło tonęło we własnych odchodach
Tak duża liczba osób miała swoje uzasadnienie. Z anonimowego zgłoszenia wynikało bowiem, że bydło we wspomnianym gospodarstwie jest przetrzymywane w koszmarnych warunkach. Niestety, po przybyciu na miejsce okazało się, że nie było w tym choćby cienia przesady.
W oborze znajdowało się ok. sto krów i cielaków, z czego ok. połowa padła. Pozostałe przy życiu zwierzęta były wyczerpane, zagłodzone i niemal tonęły we własnych odchodach. „Piekielna obora” – podsumowali inspektorzy OTOZ Animals. Niektóre z krów znajdowały się dosłownie po szyję w gnojówce.
– Bydło samo nie mogło wyjść, bo drogę blokowały im trupy. Zwierzęta były wynoszone przez ludzi zanurzonych prawie do pasa. Kiedy podjęliśmy interwencję były znacznie głębiej, jednak część szlamu udało się wypompować. Trzymaliśmy głowy krów, żeby się nie utopiły podczas wynoszenia – relacjonował „Dziennikowi Łódzkiemu” inspektor OTOZ Animals Krzysztof Pikiel.
Najsurowszy środek zapobiegawczy
Policja zatrzymała właścicieli gospodarstwa: Ewę P. oraz jej syna Wojciecha P. Prokuratura postawiła im zarzuty znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem oraz zawnioskowała o zastosowanie wobec nich tymczasowego aresztu.
Sąd Rejonowy w Piszu przychylił się do wniosku śledczych i aresztował podejrzanych na dwa miesiące. Sąd podkreślił w uzasadnieniu postanowienia, że istnieje realna obawa, że podejrzani mogliby podejmować próby nakłaniania świadków do składania fałszywych zeznań.
Uratowane w trakcie niedzielnej interwencji krowy i cielaki trafiły do innego gospodarstwa, gdzie znajdują się pod dobrą opieką. OTOZ Animals będzie podejmować działania, by część z nich trafiła do przytuliska dla zwierząt gospodarskich.
Czytaj też:
Zagłodzony i okaleczony pies Feniks jest bezpieczny. Trwają poszukiwania właściciela