Od pewnego czasu m.in. w mediach społecznościowych pojawiają się maile, które rzekomo pochodzą ze skrzynki pocztowej Michała Dworczyka. Pierwsze wiadomości o włamaniu do prywatnej skrzynki szefa KPRM pojawiły się przed rokiem. Do tej pory opublikowano maile, które Dworczyk miał wymieniać z premierem Morawieckim. Ostatnio pojawiły się wiadomości, w których Dworczyk w 2019 r. negatywnie ocenił pracę ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Do sprawy odnosił się premier Mateusz Morawiecki.
O treści tych wiadomości pytany był w środę sam Michał Dworczyk. – Ze zdziwieniem patrzę, jak pan jako dziennikarz, wchodzi w pewną narrację realizowaną z terenów Federacji Rosyjskiej i Białorusi. O tym projekcie mówią wyspecjalizowane firmy, m.in. amerykańskie. Jego celem jest destabilizacja wewnętrza sytuacji w Polsce – powiedział szef KPRM w Polsat News.
Afera mailowa. Michał Dworczyk zapewnił, że nie czyta tych wiadomości
Zapewnił później, że „nic nie zarzuca” dziennikarzowi. – Stwierdzam tylko fakty – dodał. Dziennikarz zwrócił uwagę, że nikt „nie kazał mu używać prywatnych skrzynek mailowych do spraw publicznych”. – Nie chcemy wpisywać się w ten scenariusz. Nie będziemy komentować tych treści. Część z nich jest prawdziwa, część jest zmanipulowana, część jest całkowicie fałszywa – przekazał i stwierdził, że „nie będzie kontynuował tego wątku”.
Dopytywany o „życie polityczne” po tej aferze Dworczyk zapewnił, że każdy jest skupiony na swojej pracy. Dziennikarz pytał także, czy szef kancelarii premiera czyta te maile, chociażby po to, żeby sprawdzić, który z nich jest fałszywy. – Nie. Nie chcę tracić czasu na wpisywanie się w tej operację – odparł Dworczyk. – I tu stawiamy kropkę, bo nie możemy stracić więcej czasu naszej anteny – podsumował dziennikarz.
Czytaj też:
Afera mailowa. Szefowa CBOS przyznała, że spotkała się z Dworczykiem. Brejza: Sondażownia na żądanie