Mateusz Morawiecki politycznie już nie istnieje – taką tezę w kuluarowych rozmowach lansują politycy Solidarnej Polski, którzy już publicznie wojują z premierem. Ale też coraz częściej powtarzają to działacze PiS, którzy jeszcze niedawno darzyli premiera powściągliwą sympatią. Dziś z niezachwianą pewnością mówią, że po wyborach parlamentarnych, nawet jeżeli będą one wygrane dla PiS, Morawiecki nie stanie już na czele rządu. Że politycznie już go nie ma, bo prezes Jarosław Kaczyński utracił do niego zaufanie.
Zarządzanie kryzysem
Tymczasem, jak na polityka skazanego na niebyt przez kolegów partyjnych, premier dosyć dobrze rozgrywa swoje partie. Ostatni kryzys związany z katastrofą ekologiczną kogoś mniej zręcznego mógłby zabić. Obraz tysięcy śniętych ryb wyławianych z Odry, w tym wspaniałych okazów dochodzących do metra długości, poruszył chyba każdego. Powszechne oburzenie skrupiało się na rządzie, że zaniedbał, nie zareagował na czas, wyjechał na urlop, a ryby padały. A jednak w najnowszym sondażu, zrealizowanym na zlecenie „Super Expressu”, poparcie dla partii rządzącej prawie się nie zmieniło. PiS razem z Solidarną Polską może liczyć na 34.4 proc. poparcia, a bez Solidarnej Polski na 34 proc. W czerwcu tego roku w tej samej pracowni cała Zjednoczona Prawica miała ok. 35 proc. sympatyków.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.