W piątek 26 sierpnia w Olsztynie została zainaugurowana druga edycja Campusu Polska Przyszłości, którego głównym organizatorem jest Rafał Trzaskowski. Jednym z pierwszych punktów programu była debata prezydenta Warszawy z Markiem Brzezińskim, ambasadorem USA w Polsce.
Nitras przerwał relację w TVN24
Przebieg konferencji relacjonuje na bieżąco stacja TVN24. Jeszcze przed rozpoczęciem panelu o bezpieczeństwie w Europie doszło do nietypowego zdarzenia. Relację dziennikarza Radomira Wita przerwał Sławomir Nitras. – To Sebastian z Oświęcimia. Człowiek, który spotkał samochód Beaty Szydło. My naprawdę nie wiedzieliśmy, że on się zgłosił – ogłosił na antenie TVN24 poseł KO.
Reporter zapytał Sebastiana Kościelnika, dlaczego postanowił pojawić się na Campusie Polska Przyszłości. – Pomysł zrodził się z ciekawości. W zeszłym roku nie udało mi się zarejestrować ze względu na wyjazd. Teraz stwierdziłem, że chciałbym wziąć udział z uwagi na bardzo ciekawe postacie, które tu będą. Jest dużo warsztatów, panelów – tłumaczył mężczyzna.
Wypadek z udziałem limuzyny Beaty Szydło
10 lutego 2017 roku doszło do głośnego zderzenia rządowej limuzyny z ówczesną premier Beatą Szydło i seicento, którym kierował wtedy 20-letni Sebastian Kościelnik. „Dzisiaj mija 5 lat od dnia, w którym całe moje życie wywróciło się o 180 stopni. Nigdy już nie będę tym samym człowiekiem, którym byłem przed dniem wypadku” – przyznał w lutym 2022 roku Sebastian Kościelnik w serii wpisów na Twitterze.
„Przez te wszystkie lata brałem udział w wielu przesłuchaniach, stawiłem się na kilkadziesiąt rozpraw sądowych. Udzieliłem również wielu wywiadów, w głównej mierze po to, aby przekazać, jak ta sytuacja wyglądała ze strony zwykłego szarego obywatela, wobec którego przedsięwzięto mnóstwo środków, by go zdyskredytować, jak i świadków tego zdarzenia” – opisywał.
Kolumna jechała bez sygnałów?
Kilka miesięcy temu do „Gazety Wyborczej” zgłosił się emerytowany funkcjonariusz BOR i ujawnił, że kłamał podczas składania zeznań w sprawie wypadku z Oświęcimia, ponieważ bał się utraty pracy. Twierdzi, że podobnie mieli zrobić także pozostali funkcjonariusze biorący udział w wypadku.
Od początku były wątpliwości, czy kolumna z premier Beatą Szydło poruszała się prawidłowo. Jak wskazywano, miały być wówczas włączone jedynie sygnały świetlne, a nie świetlne i dźwiękowe, jak mówią przepisy. Funkcjonariusze BOR, którzy wówczas zeznawali, zarzekali się, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Czytaj też:
Trzaskowski debatował z Brzezińskim. Początek Campusu Polska w amerykańskim stylu