Podczas Campusu Polska Przyszłości posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba ujawnili wyniki kontroli poselskiej w sprawie skażenia Odry. Ogłosili, że dotarli do wyników badań, które potwierdzają, że „była substancja, która została wrzucona do Odry” i spowodowała katastrofę. Jak dodali, z dokumentu wynika, że był to mezytylen. – W stanie ciekłym wykorzystywany jest jako rozpuszczalnik, który stanowi zagrożenie dla żywych organizmów. Odpowiada za śmierć zwierząt wodnych, ptaków, powoduje śnięcie ryb – tłumaczyli posłowie.
Takim ustaleniom stanowczo zaprzeczył GIOŚ. „Panie Pośle, proszę nie wprowadzać opinii publicznej w błąd. Mezytylen został w 100% wykluczony po dokładnym przebadaniu próby wody. Nie potwierdzono jego obecności akredytowaną analizą i od dawna o tym informujemy” – czytamy we wpisie skierowanym do Dariusza Jońskiego. Głos zabrała również minister Anna Moskwa. „Czy jest jakiś wewnętrzny konkurs w KO, kto bardziej przestraszy obywateli i wymyśli najbardziej absurdalny fake news? Zwycięzca już jest, to Pani Marszałek Polak. Apelujemy do opozycji o odpowiedzialną komunikację” – napisała na Twitterze.
Posłowie KO ujawnili przyczynę skażenia Odry
Politycy KO twierdzili, że z dokumentu, do którego dotarli, wynika, że już 28 lipca wykryto w Odrze mezytylen. – Ktoś wlał truciznę, nie wiemy tylko, w jakiej ilości i w którym dokładnie miejscu – stwierdził Joński. Posłowie cytowali również naukowców, którzy wyjaśniali, czym jest ta substancja. – Mezytylen jest to węglowodór aromatyczny, który wykorzystywany jest jako rozpuszczalnik w wielu procesach chemicznych jak chociażby produkcja silikonu – mówił Michał Szczerba.
– Związek ten jest silnie toksyczny dla układu oddechowego oraz oczu człowieka. W stanie ciekłym wykorzystywany jest jako rozpuszczalnik, który stanowi zagrożenie dla żywych organizmów. Odpowiada za śmierć zwierząt wodnych, ptaków, powoduje śnięcie ryb –wyjaśniał poseł KO. Politycy zaznaczali też, że mezytylen znajduje się na sporządzonej przez Unię Europejską liście substancji niebezpiecznych dla środowiska.
Szczerba stwierdził też, że premier Mateusz Morawiecki wiedział zarówno o istnieniu tego dokumentu, jak i o wynikach badań. – To najbardziej skrywany dokument, o którym wie Morawiecki, on leży a jego biurku od samego początku katastrofy, od 12 sierpnia – wtórował mu Joński. Jako dowód politycy opublikowali dokument w mediach społecznościowych.
Czytaj też:
Następuje tzw. efekt Odry. „Zaczynają dziać się małe cuda”