Krystyna Romanowska: W swojej książce „Naprawić przyszłość” udowadnia pan, że mogliśmy uratować świat z kłopotów klimatycznych już w latach 80-tych. Wszyscy się wtedy przejęli tym, co nas czeka, zmierzało ku dobremu, a jednak coś nam przeszkodziło w realizacji planów naprawienia świata.
Prof. Marcin Napiórkowski: Zdajemy sobie sprawę, że nasze plany w walce z katastrofą klimatyczną mogą pokrzyżować czynniki fizyczne czy ekonomiczne. Tymczasem zwrot, który miał miejsce w roku 1989 udowodnił, że na przeszkodzie mogą stanąć także opowieści, w które wierzymy. Skończył się komunizm, przed zjednoczonym światem – nieograniczony rozwój. Kto myślałby o zaciskaniu pasa?!
Kiedy prof. James Hansen amerykański fizyk atmosfery, żywa legenda walki o świadomość klimatyczną, na początku lat osiemdziesiątych ukazał publicznie skalę zagrożenia, wszyscy się przejęli.
Wtedy, prawie 40 lat (i gigatony dwutlenku węgla) temu, wszystko zapowiadało konsensus łączący polityków przeróżnych opcji, branżę paliw kopalnych, aktywistki i zwykłych ludzi. Wtedy kryzys naprawdę można było rozwiązać i zaradzić temu nieporównywalnie mniejszymi środkami niż dzisiaj. Gdybyśmy wtedy wdrożyli rozsądne środki, co do których społeczeństwo było w zasadzie dogadane, ten problem dzisiaj prawdopodobnie zostałby rozwiązany.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.