Eliza Olczyk, „Wprost”: Jak pan ocenia nowe propozycje rządu dotyczące dodatków energetycznych?
Mieczysław Kasprzak: Przede wszystkim można było tę sprawę załatwić trzy tygodnie temu, kiedy głosowaliśmy ustawę o dodatkach węglowych. Zwracaliśmy na to uwagę, składaliśmy odpowiednie poprawki. Rząd się nie zgadzał. Początkowo mówił, że nie ma pieniędzy albo że dodatki się nie należą tym, którzy mają piece na inny opał niż węgiel. Mam zdaniem postanowili wesprzeć przede wszystkim swój elektorat i sądzili, że inni się nie zorientują. Na koniec ogłosił, że przygotuje projekt ustawy.
W rezultacie trzeba było na nowo uruchomić proces legislacyjny. Niepotrzebnie narażono część obywateli na kilkutygodniowy niepokój. I to tych, którzy wymienili piece na gazowe lub na palet, a więc na bardziej ekologiczne paliwo. Ta sama sytuacja dotyczyła instytucji wrażliwych – szkół, przedszkoli, szpitali. Z góry było wiadomo, że nie można ich narazić na kilkukrotny wzrost kosztów opału.
Ale ostatecznie rząd przygotował rozwiązania dla wszystkich.
Jest sporo zastrzeżeń do tej ustawy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.