Według rzeczniczki prasowej TVP Anety Wrony, nie podjęto żadnych wiążących decyzji w sprawie programu.
Podczas sobotniej konferencji prasowej w Sejmie Bosak, powołując się na informacje prasowe mówił, że prezes TVP Andrzej Urbański rozważa przyznanie programu publicystycznego działaczom skrajnej lewicy. "Te plotki znalazły swoje oficjalne potwierdzenie w wypowiedziach prezesa TVP, rzeczonych działaczy lewicy i mediów" - dodał.
Bosak podkreślił, że wedle doniesień "Rzeczpospolitej", miałby to być najdroższy program publicystyczny w telewizji publicznej - około 100 tys. zł za odcinek, przekraczający trzykrotnie budżety podobnych programów w TVP. Wg "Rz", program miałby być koprodukcją TVP i stowarzyszenia wydającego pismo "Krytyka Polityczna", której redaktorem naczelnym jest Sierakowski.
"Naszym zdaniem, jest to sprzeczne ze strategią firmy i jeżeli to by rzeczywiście miało miejsce, to jest to działanie na szkodę spółki" - podkreślił Bosak.
Zdaniem posła, "Krytyka Polityczna" poza tym, że "jest to pismo niebezpieczne i szkodliwe politycznie, jest to ponadto pismo pornograficzne". "Jest to pornografia w najczystszej postaci. Moim zdaniem, przyznawanie programów telewizji publicznej ludziom, którzy są producentami i upowszechniają na rynku mediów pornografię i jakieś niebezpieczne idee, ideologie, nie jest zgodne nie tylko z misją, ale i z wizerunkiem telewizji publicznej" - mówił poseł LPR.
"Nie jest przypadkowe nasze porównanie z redakcją serwisu Redwatch (witryna internetowa propagująca treści rasistowskie - PAP) tego środowiska skrajnej lewicy, ponieważ w ostatnich dniach właśnie to samo oni robią, co i ta strona" - dodał.
Bosak zacytował dokumenty TVP, które - jak zaznaczył - mówią o zasadzie bezstronności. Oznacza to, że TVP w polityce programowej nie promuje żadnej partii, organizacji czy grupy - dodał.
Jak podkreślił poseł LPR, w jednym z wywiadów, Urbański potwierdził, że ma zamiar przyznać Sierakowskiemu nie jeden, a dwa programy.
"Chcemy, by Rada Nadzorcza zapytała prezesa Urbańskiego, czy zaangażowane zostały jakieś środki w przygotowanie tych programów, a jeśli tak, to jakie" - powiedział Bosak. "Chcemy też, by Rada Nadzorcza poprosiła o jakieś plany bądź uzasadnienie produkcji tych programów, z wyjaśnieniem, dlaczego miałby to produkować podmiot zewnętrzny" - dodał.
Zdaniem Pawłowca, Sierakowski "nie jest publicystą o zacięciu politycznym, tylko jest politykiem o zacięciu publicystycznym". "Dla takich osób, programów w telewizji publicznej być nie powinno" - dodał.
"Mogę być niebezpieczny dla Ligi Polskich Rodzin, bo jestem lewicowy, a to jest partia skrajnie prawicowa. A promowanie pornografii - cóż, to rytualny zarzut LPR, której wszystko się z pornografią kojarzy" - powiedział Sierakowski w TVN24. "Jestem publicystą, nie politykiem. Wydrukowałem kilkadziesiąt tekstów w różnych mediach, a nigdy nie byłem członkiem żadnej partii politycznej" - dodał.
Rzecznik prasowy TVP Aneta Wrona w oświadczeniu skierowanym do redakcji "Rzeczpospolitej" poinformowała, że nie zostały ustalone godzina, dzień ani nawet pasmo nowego programu prowadzonego przez Sierakowskiego. Nie podjęto również żadnych wiążących decyzji o obecności programu w ramówce którejś z anten.
"Nie jest prawdą, że Prezes Andrzej Urbański poczynił jakiekolwiek finansowe obietnice dotyczące produkcji tego programu. Nie doszło do jakichkolwiek ustaleń finansowych, nie została podpisana ani jedna umowa, żadna złotówka nie została wydana przez TVP S.A. na ten program" - poinformowała rzecznik.
Jak podkreśliła, projekt jest na etapie wstępnych uzgodnień, koncentrujących się wokół formuły programu.pap, ss