Szpitale psychiatryczne pełne dzieci, których nie powinno tam być. „Mam dysocjację, depersonalizację, derealizację”

Szpitale psychiatryczne pełne dzieci, których nie powinno tam być. „Mam dysocjację, depersonalizację, derealizację”

Szczególnie w przypadku nastolatków w kryzysie ważne jest zbudowanie zaufania w trakcie psychoterapii
Szczególnie w przypadku nastolatków w kryzysie ważne jest zbudowanie zaufania w trakcie psychoterapii Źródło: Shutterstock / Ermolaev Alexander
Wrzesień to czas zwiększania dawek leków dla młodzieży z kłopotami psychicznymi. Szpitale psychiatryczne są pełne dzieci, które wcale nie powinny się w nich znaleźć. Nie radzą sobie po prostu rodziny, szkoły i poradnie psychologiczno-pedagogiczne – mówi z Marta Niedźwiedzka, specjalistka psychiatrii, psychoterapeutka z warszawskiego Ośrodka „Relacje”.

Krystyna Romanowska, „Wprost”: Ostatnio na TikToku robi furorę diagnozowanie u siebie tzw. osobowości wielorakiej (wcześniej była to m.in. depresja, borderline, choroba dwubiegunowa). By tę autodiagnozę uwiarygodnić, „osoby chore” robią wywiad z jedną ze swoich osobowości: z tą, która ma 6 lat, 36 albo 70. Można się z tego śmiać, ale niewątpliwie autodiagnozowanie się w kontekście chorób psychicznych, jest u nastolatków dzisiaj normą.

Marta Niedźwiedzka: To prawda. Jeszcze 30-40 lat temu nastolatka, która rano płakała, wieczorem się śmiała, była szczęśliwa i nieszczęśliwa jednocześnie – nie potrafiła nazwać tego stanu. I po prostu przez to przechodziła. To jest i było po prostu dojrzewanie, a nie choroba. Większość ludzi przechodzi przez ten okres i nie umiera z tego powodu.

Dzisiaj, kiedy nastolatki jednego dnia są wesołe, a za chwilę płaczą, od razu doszukują się choroby afektywnej dwubiegunowej. Bo się o tym naczytały.

Mamy dostęp do wiedzy, informacji – dzieci i młodzież z tego korzystają. Ogromny kryzys tożsamości dziejący się w czasie dojrzewania, niepokoje, emocje, lęki, zmiany nastroju – to wszystko, co kiedyś było nienazwane, teraz domaga się, żeby to określić. Stąd też sięganie po autodiagnozę.

Mam wielu młodych pacjentów, którzy przychodzą do mnie z autodiagnozą: „depresja”. Potem zaczynają się jakieś poważniejsze objawy. Pacjenci mówią, że słyszą głosy, więc zaczynają podejrzewać u siebie schizofrenię. Sporo nastolatków w którymś momencie swojego życia mówi: „mam dysocjację, depersonalizację, derealizację”. Nie mówiąc o autodiagnozach dotyczących sfery seksualnej, tożsamości seksualnej, tożsamości płciowej. U większości to mija: przeplata się, przemienia, w końcu osobowość zaczyna się krystalizować.

Kolokwialnie mówiąc: młody człowiek nabiera rozumu.

Ważnym sygnałem dla specjalisty jest sam fakt, że dziecko się diagnozuje. Dlaczego to robi? Jakie potrzeby to spełnia? Czy próbuje na siebie zwrócić uwagę? Czy ma w sobie tak wielki niepokój, że musi go nazwać?

Ten oraz wiele innych materiałów przeczytasz w 37/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.