Chodzi o Jakuba Kwiecińskiego, który twierdził że został zwolniony z TVP z powodu swojej orientacji homoseksualnej. Wcześniej mężczyzna przez dziewięć lat pracował w redakcji oprawy. W grudniu 2017 roku opublikowano w sieci świąteczną piosenkę, w której wystąpiły osoby homoseksualne, w tym Kwieciński ze swoim partnerem Dawidem Myckiem.
Dwa dni później dyżury dziennikarza zostały odwołane, a on sam zawieszony w czynnościach służbowych. TVP zaprzeczyło, że decyzja o nieprzedłużeniu umowy była związana z orientacją Kwiecińskiego. Sprawa trafiła do sądu, a polski rząd skierował ją do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zadaniem TSUE było rozstrzygnięcie, czy unijna dyrektywa o równym traktowaniu obowiązuje również w przypadku umowy o dzieło, na którą był zatrudniony dziennikarz.
Jakub Kwieciński zwolniony z TVP przez swoją orientację?
Według polskiego rządu w przypadku samozatrudnienia pracodawca ma swobodę wyboru, z kim chce podpisać umowę, a z kim rozwiązać. Rozprawa w tej sprawie odbyła się pod koniec maja. Wyrok ma być znany pod koniec roku. Na razie opinię w tej sprawie wydała rzecznik generalna Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Tamara Capeta podkreśliła, że nie można uzasadnić odmowy zawarcia umowy z osobą prowadzącą działalność gospodarczą na własny rachunek.
Rzecznik TSUE wyjaśniała, że w kontekście unijnej dyrektywy chodzi o osobiste świadczenie pracy przez jednostkę, bez względu na formę zatrudnienia. W przypadku Kwiecińskiego zastosowanie znalazły dwa przepisy dotyczące warunku dostępu do pracy na własny rachunek i rozwiązania umowy ze względu na orientację seksualną. Według Capety polski sąd powinien odstąpić od stosowania polskich przepisów, które są sprzeczne z unijnym prawem.
Czytaj też:
Przejęzyczenie prezenterki TVP Info. Złośliwa uwaga posła Konfederacji