Mandat na negocjacje w sprawie Traktatu Konstytucyjnego UE ma zostać przyjęty podczas unijnego szczytu w Brukseli 21-22 czerwca. Na dwa dni przed szczytem zarówno prezydent Lech Kaczyński, jak i premier podkreślają, że Polska nie łagodzi swego stanowiska w sprawie sytemu głosowania w Radzie Unii Europejskiej.
Na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu J. Kaczyński podkreślił, że polski rząd chce równego traktowania Polski w dyskusji nad projektem mandatu.
"Wiele krajów (...) złożyło różnego rodzaju zastrzeżenia do projektu, który jeszcze niedawno nazywał się projektem konstytucji europejskiej" - podkreślił szef rządu. "Te zastrzeżenia zostały umieszczone w sprawozdaniu prezydencji niemieckiej, a następnie - o czym już wiemy (...) - w (projekcie) mandatu. Z jednym wyjątkiem - dotyczącym Polski" - dodał premier. Jak zaznaczył, Polska nie może się na to zgodzić.
Szef rządu oświadczył, że jest to sposób traktowania "zupełnie niemożliwy do przyjęcia". "To jest antycypacja tego, co będzie w przyszłości. Ta sprawa będzie broniona z całą bezwzględnością. Musimy być traktowani w sposób nie gorszy niż inne kraje" - podkreślił premier.
Oświadczył jednocześnie, że Polska się nie izoluje, chociaż tak się mówi. "To jest próba izolowania Polski przez Niemcy" - stwierdził szef rządu.
Pytany czy Polska mogłaby się zgodzić na zapisany w Traktacie Konstytucyjnym system podwójnej większości, ale nie za prezydencji niemieckiej, a portugalskiej (Portugalia będzie przewodniczyła pracom Unii od lipca do końca roku), premier odpowiedział, że Polska nie prowadzi żadnej walki z Niemcami.
"Wszelkie propozycje, które są nam podsuwane, żeby obniżyć pozycję Niemiec, nas nie interesują" - powiedział szef rządu.
Jak dodał, nasz kraj interesuje "dobrze legitymizowany system głosowania, który odwołuje się do jakichś wartości, a nie jest decyzją czysto arbitralną, nie bardzo wiadomo, czym uzasadnioną".
"Interesuje nas pozycja Polski i Polaków, a w tej chwili jest tak, że jest to pozycja najgorsza ze wszystkich narodów i nie widzimy żadnego powodu, żeby tak było" - mówił premier.
Dlatego - zaznaczył J. Kaczyński - Polska proponuje inne rozwiązanie, co - jak zapewnił - "nie ma nic wspólnego z Niemcami". "Chociaż wiem, że jest to intensywnie rozpowszechniane i nieustannie się mówi, że to jest jakaś rozgrywka polsko- niemiecka. Być może Niemcy tak to traktują. Jeśli to tak traktują, to są w błędzie i szkodzą Europie, szkodzą niestety Polsce i obawiam się, że szkodzą sobie" - dodał.
Dziennikarze pytali premiera także o ocenę propozycji prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, aby system nicejski (korzystny dla Polski) w głosowaniu w Radzie UE obowiązywał dłużej - nie do 2009 roku, ale do 2014 roku. "To jest oczywiście lepsze niż 2009, ale tylko tyle mogę w tej chwili powiedzieć" - odpowiedział szef rządu.
"To na pewno nie jest propozycja, która nas zadowoli. Chociaż nie mogę powiedzieć, że jest to z naszego punktu widzenia do odrzucenia" - stwierdził szef rządu. Jak powiedział, jest to propozycja, którą strona polska słyszała już z kilku źródeł. "Wcale nie francuskich" - zaznaczył.ab, pap