Zgodnie z konstytucją wybory parlamentarne powinny się odbyć jesienią 2023 roku a więc w tym samym czasie co wybory samorządowe. Od wielu tygodni pojawiają się spekulacje, że PiS będzie chciał przełożyć termin tych drugich. Jeśli ustawa nad którą pracuje PiS weszłaby w życie, wówczas nowych prezydentów miast czy członków sejmików wojewódzkich wybieralibyśmy pół roku później, a więc wiosną 2024 roku.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker potwierdzał, że wśród rozważanych terminów na zorganizowanie wyborów samorządowych dwa najbardziej prawdopodobne to 7 i 14 kwietnia 2024 roku. Na wiosnę 2024 r. wypadają też wybory do Parlamentu Europejskiego (ostatnie odbyły się 26 maja 2019 r.).
Dlaczego PiS chce zmienić termin wyborów?
Radosław Fogiel podkreślał, że organizacja w tym samym czasie wyborów samorządowych i parlamentarnych spowodowałaby problemy na kilku poziomach. – To dwie kampanie prowadzone równolegle, przez te same komitety wyborcze. Każdą trzeba rozliczyć i udokumentować. Jedna kampania jest zwrotna, partie otrzymują zwrot wydatków, a druga nie – wyjaśniał polityk.
– Skąd wyborca ma wiedzieć, że billboard Jana Kowalskiego po jednej stronie drogi jest do wyborów parlamentarnych, a billboard tego samego Kowalskiego po drugiej stronie ulicy jest w kampanii do sejmiku województwa? – dopytywał polityk PiS.
Kiedy Sejm zajmie się ustawą o wyborach samorządowych?
Z ustaleń portalu i.pl wynika, że już na najbliższym posiedzeniu Sejmu, które zaplanowano na 28-29 września, projekt ustawy pozwalającej na zmianę terminu wyborów samorządowych ma trafić pod obrady. Głosowanie miałoby zostać przesunięte ze względu na bliskość wyborów parlamentarnych.
Czytaj też:
Najnowszy sondaż z przeliczeniem na mandaty. PiS nieznacznie traci, KO troszkę zyskuje