W ostatnich dniach znów wzrosła liczba cudzoziemców, którzy próbują przekroczyć granicę polsko-białoruską. Straż Graniczna każdego dnia informuje o kolejnych kilkudziesięciu próbach, incydentach i zatrzymanych osobach. Pojawiły się również informacje, że wielu migrantów posiada rosyjskie wizy studenckie, choć na rosyjskich uczelniach nie spędzili ani jednego dnia.
– Sytuacja jest poważna. Atak na granicy będzie lepiej przygotowany niż przed rokiem – przewidywał w rozmowie z Polskim Radiem 24 były szef MON Antoni Macierewicz. I dodał, że właśnie dlatego stworzono specjalne oddział WOT, czyli Komponent Ochrony Pogranicza, który ma wspierać Straż Graniczną. – Mamy do czynienia z nową akcją ze strony rosyjskiej. Lepiej być przygotowanym na gorsze rozwiązanie niż za późno podejmować decyzję – ocenił Macierewicz.
Były szef MON stwierdził też, że WOT to wcale nie „armia Macierewicza” lub „armia PiS” czy „armia Błaszczaka”, tylko „armia narodu polskiego”. – Nie ma co do tego wątpliwości. W ciągu pięciu lat skutecznie powstrzymuje działania antypolskie, z którymi mamy do czynienia – podkreślił.
Co zrobić z Rosjanami, którzy uciekają przed mobilizacją? Macierewicz ma pomysł
Straż Graniczna informowała również, że po zaostrzeniu ograniczeń odmówiono wjazdu do Polski co najmniej kilkudziesięciu Rosjanom. W związku z tym pojawiają się pytania, na jakich zasadach, o ile w ogóle, umożliwiać wjazd tym, którzy uciekają przed mobilizacją. – To rzecz bardzo trudna, ta fala może być wykorzystywana do wprowadzenia ludzi, którzy będą działać przeciwko Polsce – przyznał Macierewicz.
– Trzeba podjąć odpowiednie decyzje, które pozwolą te osoby usytuować w krajach europejskich i poza Europą. Ta społeczność nie może być ulokowana w krajach, w których może być wykorzystana do dywersji. Nie mogą być na granicy z Rosją – sugerował. – Fala uciekinierów z Rosji nie może być ulokowana w naszym regionie. Może stanowić dla nas zagrożenie – podkreślał.
Wcześniej wiceszef MSZ Marcin Przydacz zapewnił, że Polska nie ma zamiaru wpuszczać Rosjan uciekających przed poborem do wojska. Wiceminister tłumaczył, że nasz kraj „wydaje jedynie wizy humanitarne dla osób prześladowanych w Rosji”. – Jeżeli ktoś ucieka tylko dlatego, że nie chce być wcielony do rosyjskiej armii, a wcześniej popierał twardo Putina, nie widzę powodu, aby takie osoby wpuszczać – podkreślił Przydacz.
Czytaj też:
Ukraina obawia się rosyjskiej desperacji. Nie tylko z powodu mobilizacji