"Gdyby mnie pan w tym momencie zapytał, jak się skończą (negocjacje), to sądziłbym, że skończą się wetem, bo nieustępliwość naszych partnerów jest naprawdę bardzo daleko idąca i obawiam się, że nie będzie innego wyjścia" - podkreślił J. Kaczyński w wywiadzie dla TVP1. Jak dodał, bardzo na tym boleje.
Jak dodał, Polska nie uzyskała tego, co uznała za minimum minimorum. "Przynajmniej dotychczas i obawiam się, że to już się nie zmieni" - ocenił szef rządu.
Jak podkreślił, Polska zdecydowała się zająć stanowisko twarde, gdyż jest pewna granica ustępstw z naszej strony. "Poszliśmy w tych ustępstwach bardzo daleko, nie można się cofać bez przerwy" - zaznaczył szef rządu.
Jak dodał J. Kaczyński, strona polska chciała kompromisu, opracowała plan B, różne ustępstwa, różne warianty. "Zrezygnowaliśmy z czegoś, co uważamy za zdecydowanie najlepsze dla Europy, ale i dla Polski. Ale okazało się, że tu są jakieś interesy, jakieś związki między państwami, które powodują, że się nie chce ustąpić, że coś się proponuje, ale to coś jest daleko zbyt małym, by móc się na to decydować" - powiedział J. Kaczyński.
Jak podkreślił, Polska była gotowa, no i jest jeszcze ciągle gotowa, chociaż - jak zastrzegł szef rządu - obawia się, że to już teraz jest czas przeszły, do tego by, przy niewielkim jeszcze ustępstwie z drugiej strony, pójść na kompromis. "Ale niestety okazało się, że to była wola całkowicie jednostronna" - mówił premier.
Na pytanie dziennikarza, dlaczego zrezygnowaliśmy z pierwiastka odparł, że strona polska w bardzo licznych rozmowach, które były prowadzone przed Konferencją, jak i na Konferencji "zetknęła się z murem" w tej sprawie. "Uważaliśmy, że to co jest naszym celem, czyli pewnego rodzaju moderacja, złagodzenie rozwiązań konstytucyjnych, rozłożenie ich wchodzenia w czasie, (...) to można to załatwić inaczej niż przez pierwiastek" - ocenił szef rządu.
W ocenie J. Kaczyńskiego, "można to jakoś zorganizować", żeby i te założenia niektórych państw - głównie prezydencji niemieckiej - że nie wolno naruszać sfery instytucjonalnej było spełnione, ale żeby jednocześnie nasz cel (modyfikacja systemu głosowania - PAP) też mógłby zostać zrealizowany.
Szef rządu pytany, kto poniesie odpowiedzialność za porażkę szczytu odpowiedział, że "ci, którzy nie byli gotowi nawet tylko na to, żeby wpisać pewne rzeczy do dyskusji" na Konferencję Międzyrządową.
"Przecież my byliśmy gotowi powiedzieć w każdej chwili: tamte sprawy odkładamy, wpiszmy sprawę sposobu głosowania do tego, co ma określać kształt Konferencji Międzyrządowej, to z naszego punktu widzenia wystarczy, jeszcze będziemy mieli pół roku do dyskusji" - mówił J. Kaczyński.pap, ss