Historię 10-latka, który uciekł przed przemocą w domu na komisariat policji w Luboniu, opisała w ubiegłym roku „Gazeta Wyborcza”. Chłopiec opowiedział policjantom, że od lat doświadcza różnych form znęcania się nad nim ze strony ojczyma oraz matki.
Maltretowany 10-latek uciekł na komisariat
„(...) opowiedział, że chodzi spragniony i głodny, bo ojczym wydziela mu jedzenie: jeśli chce wziąć coś z lodówki, musi najpierw zapytać o zgodę. (...). Najbardziej boli jednak bicie. Ojczym okłada pasierba rękoma i pasem – po plecach, pośladkach i nogach. Ciągnie za uszy, poddusza. Stawia w kącie, a nogi wiąże pasem, żeby stał równo. (...). A ojczym straszy jeszcze: jeśli się nie poprawisz, to wyrwę ci język kombinerkami albo na grzbiecie roztrzaskam suszarkę” – można było przeczytać w reportażu.
Uciekając z domu, chłopiec zostawił kartkę z wiadomością: „Uciekłem. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś. Żałuję, że z wami jestem. Do widzenia”.
Ojczym skazany. Sąd potrzymał wyrok
12 maja tego roku Sąd Rejonowy Poznań Nowe Miasto skazał Roberta H. na pięć lat więzienia za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. Zasądził też zakaz kontaktowania się i zbliżania do chłopca. Obrońca mężczyzny wniósł apelację i domagał się obniżenia wyroku. Rozprawa przed Sądem Apelacyjnym odbyła się we wtorek 4 października. Tego samego dnia proces się zakończył.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Agnieszka Kędzierska szczegółowo odniosła się do argumentów obrony. Wskazała między innymi, że sąd rejonowy słusznie zdecydował, by nie przesłuchiwać ponownie pokrzywdzonego chłopca. – Opinia biegłego jest taka, że byłoby to faktyczne ponowne traumatyzowanie dziecka, które po tym, jak czynności w tej sprawie zostały podjęte, zmieniło swą sytuację życiową – i nie wchodząc w szczegóły – buduje swe życie na nowo – powiedziała, cytowana przez TVN24. Kuratorka 10-latka mecenas Marta Urbańska przekazała mediom, że chłopiec przebywa obecnie w rodzinie zastępczej.
Matka nie wniosła apelacji
W maju skazana została także matka Katarzyna W. Sąd wymierzył jej karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i zakaz zbliżania się do syna. Kobieta nie odwołała się od wyroku.
Czytaj też:
Kobieta zabiła włamywacza. Zbigniew Ziobro o granicy obrony koniecznej