Mimo że nowy traktat ma wejść w życie w 2009 roku, przywódcy państw UE uzgodnili na szczycie, że do 2014 roku będą obowiązywały dotychczasowe, korzystne dla Polski, zasady głosowania w Radzie UE, jakie przewiduje Traktat z Nicei. Dopiero potem zacznie obowiązywać system podwójnej większości państw (55 proc.) i obywateli (65 proc.) z eurokonstytucji. Przez trzy kolejne lata, do 2017 roku, każdy kraj będzie mógł jednak zażądać głosowania w systemie nicejskim i jeśli zbuduje mniejszość blokującą - decyzja nie zapadnie.
Ponadto, na szczycie przywódcy państw UE zgodzili się na wniosek Polski na wprowadzenie od 2017 roku zasad ułatwiających zastosowanie kompromisu z Joaniny (Janiny - od miejscowości w Grecji), określanego jako hamulec bezpieczeństwa, który był już wcześniej przewidziany w projekcie eurokonstytucji. Umożliwia on krajom odwlekanie decyzji przez "rozsądny czas", nawet jeśli nie mają one wystarczającej mniejszości blokującej.
"Są już rzeczywiście próby, żeby ten systemem osłabić. Już coś tam niedokładnie wpisano, to, co miano wpisać do tego mandatu, (...) a wpisano to w wersji, która jednemu z krajów się bardziej podobała. Żeby było to jasne: nie chodzi o Niemcy" - powiedział J. Kaczyński.
Przypomniał jednak, że przed Unią jest teraz Konferencja Międzyrządowa "i tam, gdzie doszło do nieporozumienia, tę sprawę postawimy na pewno bardzo zdecydowanie". "Nie damy się wyprowadzić w pole" - zapewnił i pokreślił, że Polska ma 10 lat, aby się wzmocnić.
"Ten system, który będzie obowiązywał później (system podwójnej większości - PAP) został wsparty przez w istocie bardzo mocny mechanizm dodatkowy. To jest mechanizm, z którego my możemy korzystać, z tej jego nowej konstrukcji. Ja bym nie powiedział, żeby nasza sytuacja była taka słaba" - zaznaczył, nawiązując do ustaleń w sprawie kompromisu z Joaniny.
Na wniosek Polski od 1 kwietnia 2017 roku, kiedy nicejski system głosowania ostatecznie przestanie funkcjonować, mechanizm z Joaniny będzie łatwiej zastosować. Ten hamulec bezpieczeństwa będą mogły uruchomić kraje zamieszkane przez 19,25 proc. ludności (55 proc. z 35 proc.), a nie 26,25 proc. - jak będzie w okresie przejściowym od 2014 do 2017 roku.
Szef rządu podkreślił, że Polska osiągnęła na szczycie "naprawdę sporo i to nawet w tej wersji, gdzie nas trochę próbują wyprowadzić w pole". "A nawet to rozwiązanie dodatkowe nie jest z naszego punktu widzenia takim rozwiązaniem słabym. To daje nam pozycję dużego państwa. Ale zawsze trzeba się starać walczyć, trzeba prowadzić do tego, by nasz kraj liczył się też dzięki aktywnej polityce i dzięki sukcesom gospodarczym" - mówił.
ab, pap