"Jeżeli będą kontynuowane żądania płacowe, nie tylko ze strony pań pielęgniarek, ale także innych dużych grup społecznych, to wtedy będziemy musieli zwrócić się do społeczeństwa o zgodę na wzrost podatków, oczywiście, nie dla biednych, nie dla średnio zarabiających, tylko dla najbogatszych" - powiedział J. Kaczyński podczas poniedziałkowej konferencji prasowej we Włocławku.
Szef rządu argumentował, że nie można zwiększać deficytu budżetowego, gdyż to oznaczałoby niewykonanie tzw. planu konwergencji, a to grodziłoby odebraniem środków europejskich.
"Do 2009 r. musimy mieć deficyt poniżej 3 proc. i z tego na pewno nie zrezygnujemy. Tylko rząd całkowicie nieodpowiedzialny mógłby z tego zrezygnować. Wobec tego jedyne wyjście, to większe dochody, a większe dochody to większe podatki. My nie chcemy tych ludzi, którzy mają niewiele albo średnio obciążać tymi podatkami" - zaznaczył.
J. Kaczyński podkreślił, że dodatkowe opodatkowanie dotyczyłoby ludzi zamożnych, którzy "płacą podatki symboliczne albo żadne".
Premier powtórzył też, że rząd nie planuje podatku katastralnego, gdyż znaczna cześć ludności o niższych dochodach musiałby pozbyć się nieruchomości - mieszkań, małych domów. "Nasz rząd na pewno do czegoś takiego nie doprowadzi" - zapewnił.
Pomysł zorganizowania referendum w sprawie podwyżki podatków premier przedstawił w zeszły piątek. Nie wykluczył wówczas też, że w takim referendum Polacy odpowiedzieliby na pytanie o prywatyzację służby zdrowia.
ab, pap