Z pozoru nic wielkiego się nie stało. Dwie dymisje rządowe, zastąpione przecież przez polityków PiS, którzy – według oficjalnego przekazu ludzi wiązanych z Mateuszem Morawieckim – są autorskimi pomysłami szefa rządu. Prawdziwy obraz jest jednak taki, że w kancelarii premiera doszło do dużego wewnętrznego pęknięcia.
Marek Kuchciński, nowy szef KPRM, polityk z zakonu PC, nie będzie funkcjonował w KPRM jak swój poprzednik. Nie dołączy do grupy doradców, którzy urządzają burzę mózgów na temat poprawy wizerunku szefa rządu. Nie będzie też angażował się w rozwiązanie każdego kryzysu, który spotka ekipę Mateusza Morawieckiego. Trudno go sobie wyobrazić w roli „budowniczego” mostu pontonowego na Wiśle, ewakuującego ludzi z Afganistanu, czy koordynującego sieć tymczasowych szpitali.
Będzie miał za to jedną, istotną dla premiera zaletę, jego decyzji nie będzie podważał żaden adwersarz szefa rządu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.