Dyskusje te – które przecież pojawiły się natychmiast po przyłapaniu Jerzego Stuhra na prowadzeniu pojazdu po pijanemu i nawet spowodowanie kolizji – są czymś naturalnym. Z jednej strony przywracają na moment wagę tematu, jakim są powodujący poważne problemy pijani kierowcy. Z drugiej strony, częściowo banalizują problem. I w przypadku Stuhra także pojawiają się przecież wypowiedzi, że w Anglii to mieściłby się w granicach prawa (miał 0,7 promila, a tam dopuszczalne jest 0,8), że przecież miał tendencję spadkową zawartości alkoholu i tak dalej.
W tym wszystkim jak piorun pojawiła się jedna wypowiedź, która ze śmiertelną powagą dotarła do sedna tego, jak powinniśmy oceniać tego rodzaju zachowania ludzi (bez względu na to, czy są znani, czy nie).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.