Konflikt między pracownikami polskich stacji telewizyjnych zyskał już międzynarodowy rozgłos. O sporze między dziennikarką Polsatu a redakcją TVP dowiedzieli się członkowie Komisji Europejskiej. W obronie Doroty Bawołek stanęła Vera Jourova. Wiceszefowa KE zamieściła na swoim profilu na Twitterze wpis, w którym podkreśliła, że „prowadzona przez telewizję publiczną kampania nienawiści przeciwko reporterce Polsatu jest niedopuszczalna i powinna się jak najszybciej skończyć”.
Komisarz odpowiedzialna za unijną praworządność dodała, że „nic nie usprawiedliwia znieważania i nękania dziennikarzy”. Vera Jourova przypomniała, że „KE wydała zalecenia dotyczące bezpieczeństwa dziennikarzy i przy okazji zapewniła Dorotę Bawołek o pełnym wsparciu z jej strony”.
Unijny komisarz wspiera dziennikarkę Polsatu
Dzień wcześniej w mediach społecznościowych głos poparcia dla reporterki Polsatu zamieścił unijny komisarz ds. sprawiedliwości. Didier Reynders podkreślił, że „w żadnym z państw członkowskich Unii Europejskiej nie ma miejsca na prowadzenie oszczerczych kampanii przeciwko dziennikarzom”. „W zaleceniu dotyczącym bezpieczeństwa dziennikarzy jasno stwierdzono, że wszelkie groźby pod adresem dziennikarzy muszą być stanowczo potępiane” - przypomniał przedstawiciel Komisji Europejskiej.
O co chodzi w sporze między TVP a dziennikarką Polsatu?
Ostry spór toczy się między pracownikami TVP a Dorotą Bawołek. Telewizja publiczna zarzuca dziennikarce Polsatu, że rzekomo przeszkodziła stacji w rozmowie z Donaldem Tuskiem. W głównym wydaniu „Wiadomości” TVP widzowie usłyszeli, że „pracownicy TVP chcieli poprosić przewodniczącego Platformy Obywatelskiej o komentarz w sprawie zeznań Marcina W. (współpracownika Marka Falenty - red.), jednak z powodu zachowania korespondentki Polsatu rozmowa nie doszła do skutku”.
Na zarzut ze strony TVP odpowiedziała sama Dorota Bawołek. „Nie broniłam polityka tylko rozmowy, która była zorganizowana dla redakcji, dla której pracuje. TVP zamiast swojej brukselskiej ekipy z dziennikarką wysłała zakamuflowanego kamerzystę (z naklejką Jody na sprzęcie) który sam nie zapytał o „aferę”, chciał jedynie ukraść mój materiał” – tłumaczyła dziennikarka Polsatu.
Jak dodała, na miejscu były też inne ekipy telewizyjne, które też chciały nagrać Donalda Tuska. „Ale gdy powiedziałam, że moja rozmowa jest wcześniej uzgodniona jako wywiad dla jednej redakcji, zgodnie z zasadami, jakie panują w mediach w Brukseli, wyłączyli kamery, czekając na swoją kolej” – wyjaśniła.
Czytaj też:
Solidarna Polska domaga się od Tuska usunięcia posła z klubu KO. „Nowy ślad w aferze”Czytaj też:
Incydent w siedzibie PiS. Fogiel ujawnia szczegóły, Pawłowicz oskarża Tuska